Jasne..z polotem to są sterty żetonów, gdzie trzeba uważać żeby nie kichnąć żeby nam sie linie zaopatrzenia nie poprzestawiały... W Memoir'44 ujemne modyfikatory IMHO umownie określają problemy z mobilnością / widocznością jednostek atakujących oddziały schowane w niesprzyjającym terenie. Podkreślam umownie.. A z tego co piszesz to najlepiej by było co mieć? Modyfikatory inne na zagajnik, mały las iglasty, puszczę, mały/średni/duży pagórek itd itp... Specjalnie koloryzuję bo fani gier startegicznych maja tendencję do tracenia granicy w dażeniu do realizmu kosztem radości z gry..
No to nie koloryzuj
Ja jestem fanem gier strategicznych i zawsze powtarzam, że nie ma to jak grywalność, kosztem kompromisów. Ale wybacz inaczej czołg zachowa się w lesie a inaczej w mieście. Popadasz w skrajności. Dlatego ja powiem tak- że gra wojenna w której jest teren czysty i dodatkowo jeden modyfikator na wszystkie też nie jest ok. Ja też specjalnie koloryzuje bo niektórzy ludzie chcą zabić w grze to co najlepsze- czyli te pewne zróźnicowanie jednego pola od drugiego, które wystarczy tylko by różniło się o kilka punktów w modyfikacji.
No bo w ten sam deseń można zapytać: "a ten jeden żołnierzyk to jakie czołgi atakuje - bo jeśli to Tygrysy no to przecież szansa bliska zeru.." i sobie można mnożyć dalej...A potem instrukcja ma 20 stron z gestymi tabelkami a wszyscy się pytają dlaczego nie mogę znaleźć chetnych do gry..
Jak grasz w gry to pewnie oczami wyobraźni widzisz tę ludzką falę rosyjskich żołdaków East Froncie atakującą umocnione nieliczne oddziały niemieckie w Stalingradzie. Dlatego wyobraź sobie że: jesteś żołnierzem- GI. Twoje uzbrojenie to thompson, dwa granaty i mundur w zielonym kolorze i nic innego- aha zapomniałem o tym, że masz nogi i możesz szybko uciekać. Pomnóż się razy 10, 20, 30 - do liczebności np. plutonu.
Więc jest Ciebie trzydziestu ziomali full metal jacket siedzących w krzakach i czekających na to by przeżyć tę zasraną wojnę najlepiej bez dodatkowego wystawiania tyłka na pastwe przeciwnika. I teraz jedzie nagle na Ciebie x 30 (masz granty i karabin maszynowy) Pantera, Tygrys, Marder, a może jakiś francuzki stary czołg (a walczysz gdzieś w Normandii więc nawet i beznadziejny czołg francuzki z początku wojny może się pojawić). I teraz pytanie- wyskoczysz na takiego blaszaka z karabinem i granatem? No może nie ty jeden ale Ciebie 30? Gwarantuje Ci, że w tym momencie piechota może skorzystać tylko i wyłacznie z trzeciego rodzaju broni- nogi... No jeśli teren jest w miarę gęsty to można próbować wejść na czołg i rzucić w niego granatem- jeśli to ma sens- bo jak powiedziałem najlepiej jest nie robić za bohatera, bo po co kończyć w trumnie owiniętej flagą z gwaizdkami. Dlatego pewne minimalne zasady urealniające by się przydały.
Co do instrukcji to co ma 20 stron to już bez przesady- 20 stron nie móc przeczytać w 30-40 minut ze zrozumieniem to już wolne żarty...
Panowie - troche zawieszenia niewiary - przecież sam Borg powiedział, żeby nie tłumaczyć wszystkiego na siłę odpowiednikami z reala bo to nie o to chodzi (zreszta po prostu nie da się). A jeśli nie możecie to dajcie sobie spokój bo idealna w waszym przekonaniu gra byłaby właśnie wielogodzinną smażalnią mózgów dla wąskiej grupy pasjonatów a nie w założeniu lekka grą taktyczną, w którą można i z dzieckiem pograć i z kumplem - a nie trzeba rezerwować sobie na nią weekendu..
Tu się z Tobą zgadzam- potrzeba nam gry, która będzie na tyle laitowa by móc zagrać z kumplem i z dzieckiem i mieć przy okazji odrobinę życia na planszy- bo memoir to jakieś warcaby bardziej z rzucaniem kostkami czy moge zbić przeciwnika czy nie. Ja już od kilku lat szukam gry taktycznej IIWŚ, która była by na tyle prosta by móc ją sobie przyswoić w 30-40 minut i mieć dużo funu i zarazem realizmu. Póki co SL odpada- jest skomplikowany na tyle, że dziecko nie pojmie wszystkiego, ASL - to już w ogóle (ale też się do niego przymierzałem) natomiast Memoir to niestety gierka bardziej ograniczająca. To mówienie, że jest realistyczna a tak naprawde wcale nie jest... Na razie znalazłem Axis and Allies MIniatures- ta gra wygląda na złoty środek (będę dopiero przymierzał się do testów) no i Lock'n Load- proste i realistyczne:)
Ciekawe jak wyobrażasz sobie wdrożenie bardziej realistycznych zasad walki w grze fantasy...Przecież to sie logicznie wyklucza..No bo ja mam pytanie - jak ocenisz realność ataku grupy koboldów na takiego na przykład ogra i 3 trolle w sposób aby wszyscy powiedzieli że odpowiada rzeczywistości? ..? No bo ja nie jestem pewien czy ktos ma niepodważalne dane jak grubą skórę miał ogr i czy przerdzewiałe mieczyki koboldów mogły mu w ogóle coś zrobić no i przede wszystkim jaką średnią liczebność miał oddział koboldów żeby policzyć ujemny modyfikator do ataku w lesie albo na bagnach.. Powtórzę z uporem maniaka: to wszystko jest umowne i to ma być ZABAWA
Idąc Twoim rozumowaniem --> nie można bawić sie w gry fantasy bo tam są ogry, trolle i inne szkarady- a jak udowodnić to logicznie, że one istniały? Na tym właśnie polega tworzenie świata fantasy
Autor mówi, że w jego świecie może być to to i to... i każde z tych istnień ma z góry przez niego określone cechy. Ktoś się znajdzie kto powie, że ja się z tym światem nie zgadzam i zrobi swój jeszcze inniejszy
i lepsiejszy :] nazywając w nim wszystko od początku, wydobywając jego szczegóły z mroków wyobraźni, lub po prostu powielając stare dobrze oklepane schematy. Dlatego albo kupisz ten świat i powiesz tak ! to jest to, to jest to w czym chcę przeżywać swoje przygody, albo stwierdzisz, że ten świat jest jakiś nierealny
postawiony na głowie, żeby troll miał twardszą skórę od orka?? To jakiś fantasy-picasso idę szukać innych krain....
Co się tyczy natomiast epoki- wg. mojej LOGIKI
to np. o ile piechur z karabinem, granatem, kurtką w kolorze khaki i nogami nie ma szans przeciwko czołgowi, to o tyle taki piechur w zbroi , dobrze ustawiony, świetnie wytrenowany może zatrzymać nawet całą armię wroga na dłuższy czas ---> był kiedyś taki rycerz (autentyk) który sam jeden na moście, zatrzymał na cały dzień kilka tysięcy wrogich rycerzy. Inny przykład - Crecy łucznicy angielsy (piechurzy) rozgramiają kwait francuzkiego rycerstwa (na koniach). Stirling garstka szkotów z długimi włóczniami, z dobrą taktyką (spadli z okolicznych wzgórz na przeprawiających się kawalerzystów angielskich) potrafiłą rozgromić kilkaset świetnie zaprawionych w bojach rycerzy angielskich...
Wniosek:w nie wszystkich epokach, wojna była tak samo loginczna z logicznego punktu widzenia
[Poprawione przez: Rathi]