[Warszawa] OKO
- Geko
- Posty: 6491
- Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 4 times
Po tym jak pewien Perikles zrobił mnie dziś w konia grałem w:
Blokus
Graliśmy dwa razy. Jak wiadomo nie lubię gier logicznych. Jak wiadomo Blokus jest wyjątkiem od reguły. Bardzo przyjemna i szybka gra.
Razzia
Wiadomo, nie ma co pisać. Trzecia runda była bardzo dziwna, bo wypadał policjant za policjantem. I mimo tego, że Ragozd skrupulatnie je dzielił i tasował przed rozdaniem
Silk Road
Tym razem graliśmy na normalnych zasadach i o dziwo... jeszcze bardziej gra mi się nie podoba. Dla mnie zupełnie bez emocji, mechanicznie nudne i do tego losowe.
Condottiere
Graliśmy z Gigim i Jackiem (Cz.). Najpierw na normalnych regułach, wygrał Jacek, choć graliśmy za krótko - do 3 sąsiednich/5 ogółem terenów zamiast do 4 sąsiednich/6 ogółem. Losowość w dwóch rozdaniach mnie wkurzyła, o czym wspomniałem w odpowiednim wątku.
Potem zagraliśmy w wariancie bez odrzucania, z siedmioma kartami na początek i dobieraniem trzech po każdej bitwie. Grało się całkiem fajnie. Jacek dążył do zwycięstwa ale w ostatniej rundzie udało mi się zdobyć czwarty sąsiadujący teren. Zagrałem wysoką kartę a potem zaraz Klucznika Ogólnie gra całkiem całkiem. Trzeba wiedzieć kiedy walczyć a kiedy odpuścić i ogólnie nie podchodzić do gry śmiertelnie poważnie, bo szczęście w kartach też się przydaje.
Na koniec dwie partyjki z Jackiem w Mr. Jacka (nomen omen)
Raz uciekałem - Jacek zaryzykował z oskarżeniem, zupełnie niepotrzebnie. Potem byłem detektywem i dobro zatriumfowało. Zdania o grze nie zmnieniam - rewelacja
Krótko mówiąc, kolejne udane spotkanie.
Blokus
Graliśmy dwa razy. Jak wiadomo nie lubię gier logicznych. Jak wiadomo Blokus jest wyjątkiem od reguły. Bardzo przyjemna i szybka gra.
Razzia
Wiadomo, nie ma co pisać. Trzecia runda była bardzo dziwna, bo wypadał policjant za policjantem. I mimo tego, że Ragozd skrupulatnie je dzielił i tasował przed rozdaniem
Silk Road
Tym razem graliśmy na normalnych zasadach i o dziwo... jeszcze bardziej gra mi się nie podoba. Dla mnie zupełnie bez emocji, mechanicznie nudne i do tego losowe.
Condottiere
Graliśmy z Gigim i Jackiem (Cz.). Najpierw na normalnych regułach, wygrał Jacek, choć graliśmy za krótko - do 3 sąsiednich/5 ogółem terenów zamiast do 4 sąsiednich/6 ogółem. Losowość w dwóch rozdaniach mnie wkurzyła, o czym wspomniałem w odpowiednim wątku.
Potem zagraliśmy w wariancie bez odrzucania, z siedmioma kartami na początek i dobieraniem trzech po każdej bitwie. Grało się całkiem fajnie. Jacek dążył do zwycięstwa ale w ostatniej rundzie udało mi się zdobyć czwarty sąsiadujący teren. Zagrałem wysoką kartę a potem zaraz Klucznika Ogólnie gra całkiem całkiem. Trzeba wiedzieć kiedy walczyć a kiedy odpuścić i ogólnie nie podchodzić do gry śmiertelnie poważnie, bo szczęście w kartach też się przydaje.
Na koniec dwie partyjki z Jackiem w Mr. Jacka (nomen omen)
Raz uciekałem - Jacek zaryzykował z oskarżeniem, zupełnie niepotrzebnie. Potem byłem detektywem i dobro zatriumfowało. Zdania o grze nie zmnieniam - rewelacja
Krótko mówiąc, kolejne udane spotkanie.
Ostatnio zmieniony 12 paź 2007, 23:27 przez Geko, łącznie zmieniany 3 razy.
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
- Cin
- Posty: 822
- Rejestracja: 17 wrz 2007, 01:19
- Lokalizacja: Warszawa, czasem Kielce
- Has thanked: 4 times
- Been thanked: 31 times
Wiem, wiem obiecywałem, że nie będę czytał instrukcji ale co zrobić. Zasady Tichu na BSW mają dwie różnice w porównaniu do naszej partii:
1.If you win the trick with the dragon you must pass the trick to one of your opponents.
2.The player who did not manage to go out gives his cards/tricks to the player who went out first. Remaining cards in hand go to the other team.
Druga różnica drobna ale pierwsza to możliwe 50 punktów róznicy w każdym rozdaniu.
1.If you win the trick with the dragon you must pass the trick to one of your opponents.
2.The player who did not manage to go out gives his cards/tricks to the player who went out first. Remaining cards in hand go to the other team.
Druga różnica drobna ale pierwsza to możliwe 50 punktów róznicy w każdym rozdaniu.
Ja bylem na szybko - 2 x w Blokusa pokazały że to świetna gra, potem Razzia. Co drugą partię określam jako nietypową - a ta właśnie taka była. Choć jeśli zchodzi 3/4 kart bez wyjścia 7 policjantów do każdego z sumowań - to można się potem spodziewać masowych nalotów policji.
No i mimo mocnej obsady wygrałem nawet sumując punkty Geko, Gigi i Ja_na Nietypowa partia
No i mimo mocnej obsady wygrałem nawet sumując punkty Geko, Gigi i Ja_na Nietypowa partia
"Jesteś inżynierem - wszystko co mówisz jest nienormalne".
Moja lista gier Mój blog
Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich
Moja lista gier Mój blog
Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich
U mnie cud-miód!
Pierwszy raz odkąd chodzę na piątkowe spotkanie (nawet od czasów Smolnej) udało mi się zagrać wyłącznie w to, co chciałem i nie miałem problemów ze znalezieniem graczy lub wolnych gier. =)
Najpierw szybka rundka w Edel, Stein & Reich, w którym Trutu zajmował się układaniem dziwnych wzorków z płytek z punktami (bo sam nie grał). Ogólnie miła gierka średniej wagi. Wygrała koleżanka Beata, a to chyba przez to (jak później przeanalizowaliśmy), że brała prawie prez cały czas punkty zwycięstwa, zamiast bić się o kamyczki, karty akcji itp.
Potem zagraliśmy w czwórkę w Kingdoms Reinera Knizii - gra mi się spodobała, chociaż zgadzam się z jaxem, że na 4 graczy staje się taka losowo-chaotyczna. Tak czy siak powędrowała wyżej na moim wishliście.
Szybki pojedynek z jaxem w Duel in the Dark - widzę "fajność" tej gry - tytuł strategiczno-wojenny na same punkty zwycięstwa bez żadnego zestrzeliwywania kogokolwiek - ciekawe rozwiązanie. Ewidentnie chciałbym zagrać kolejny raz, bo popełniłem typowy błąd początkującego... Czy gra aż tak mi się spodobała? No nie wiem... Na razie powędrowała raczej w dół na liście życzeń.
Zostałem zaproszony do gry w Manilę w pełnym składzie pięciu osób. Miłe zaskoczenie - takie tytuły lubię - ani zbyt dużo liczenia (chociaż jeden kolega przy stole przeprowadzał skomplikowane analizy prawdopodobieństwa, które ostatecznie i tak niewiele dały =), ani za dużo losowości, za to dużo kombinowania. Powędrowało od razu na mój wishlist - czuję, że powinienem to kupić.
Pod koniec tradycyjnie dwie partyjki Blefa, w którym udało mi się nawet raz wygrać. Tego tytułu nie muszę chyba opisywać. =)
Pierwszy raz odkąd chodzę na piątkowe spotkanie (nawet od czasów Smolnej) udało mi się zagrać wyłącznie w to, co chciałem i nie miałem problemów ze znalezieniem graczy lub wolnych gier. =)
Najpierw szybka rundka w Edel, Stein & Reich, w którym Trutu zajmował się układaniem dziwnych wzorków z płytek z punktami (bo sam nie grał). Ogólnie miła gierka średniej wagi. Wygrała koleżanka Beata, a to chyba przez to (jak później przeanalizowaliśmy), że brała prawie prez cały czas punkty zwycięstwa, zamiast bić się o kamyczki, karty akcji itp.
Potem zagraliśmy w czwórkę w Kingdoms Reinera Knizii - gra mi się spodobała, chociaż zgadzam się z jaxem, że na 4 graczy staje się taka losowo-chaotyczna. Tak czy siak powędrowała wyżej na moim wishliście.
Szybki pojedynek z jaxem w Duel in the Dark - widzę "fajność" tej gry - tytuł strategiczno-wojenny na same punkty zwycięstwa bez żadnego zestrzeliwywania kogokolwiek - ciekawe rozwiązanie. Ewidentnie chciałbym zagrać kolejny raz, bo popełniłem typowy błąd początkującego... Czy gra aż tak mi się spodobała? No nie wiem... Na razie powędrowała raczej w dół na liście życzeń.
Zostałem zaproszony do gry w Manilę w pełnym składzie pięciu osób. Miłe zaskoczenie - takie tytuły lubię - ani zbyt dużo liczenia (chociaż jeden kolega przy stole przeprowadzał skomplikowane analizy prawdopodobieństwa, które ostatecznie i tak niewiele dały =), ani za dużo losowości, za to dużo kombinowania. Powędrowało od razu na mój wishlist - czuję, że powinienem to kupić.
Pod koniec tradycyjnie dwie partyjki Blefa, w którym udało mi się nawet raz wygrać. Tego tytułu nie muszę chyba opisywać. =)
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
- Don Simon
- Moderator
- Posty: 5623
- Rejestracja: 10 wrz 2005, 16:28
- Lokalizacja: Warszawa, sercem w Jozefowie ;-)
- Been thanked: 1 time
Niewinny. Akurat Robert dobrze wyczul klimat rozgrywki i pare razy fartownie obstawil. Swietna gra.Valmont pisze:Czyżby draco?Lim-Dul pisze: (chociaż jeden kolega przy stole przeprowadzał skomplikowane analizy prawdopodobieństwa, które ostatecznie i tak niewiele dały =)
Pozdrawiam
Szymon
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.
Potwierdzam jego niewinność - nawet wygrał całą grę. =)Czyżby draco?
Zresztą gdyby to był draco, to nie napisałbym "kolega", tylko draco. ;-) U mnie zwroty typu "kolega", "koleżanka", "współgracz" itp. zawsze oznaczają, że nie znam nicka. ;-)
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
Dasz radęPolaros pisze:Wieczór uznałbym za bardzo udany ale niestety Sztefan nie chciał otworzyć Blefuj co spowodowało u mnie załamanie nerwowe i nie wiem czy podniosę sie do kolejnego piątku.
Otworzyłem po przyjściu do domu Cóż widzę,, że lenistwo (nie chciało mi się podejść do plecaka i schowac gry) nie połaca. Na drugi raz musze się bunkrować z zakupem Normalnie nie dadzą człowiekowi w spokoju otworzyć grymelee pisze: Dziś tylko dwie gry, ale jakie! + optymistyczny akcent w postaci chóru "Sztefan, otwórz"
Tym razem dotarłem dopiero po 19. Zagrałem w:
Kokurencja
Sorry, ale to jakaś porażka. Ta gra zrobiłaby furorę kilka lat temu, ale w tej chwili nadaje się tylko dla nowicjuszy. Zgadzam się z Lim-Dulem, że to taka milsza Machina. Piewsza Machina miała niedopracowane reguły, druga kiepskie wykonanie i przekombinowane reguły. Problem w tym, że gra na poziomie Machiny w roku 2007 nie jest jakimś rarytasem. Partia nie była kompletną wtopą, tylko dzięki odpowiedniej ekipie. Na plus warto tylko zaliczyć wykonanie (oprócz pudełka). Jedna z niewielu gier do których jakoś nie mam wielkich ochoty zasiąść ponownie.
Konig der Elfen
Podobno karciana wersja Elfenlanda. Nie będę porównywał, bo nie grałem. Karcianka taka można sobie pograć. Jakoś trudno narzekać gdy się wygrało z ogromną przewagą Tak poważnie to trochę irytowała mnie schematyczność naszej partii. Kupowanie kart, podmianka i potem stopniowe wystawiane wiosek. Jak daleko zajdziemy zależy sporo od losu. Jednak jak na grę losową trochę za dużo absorbuje myśleniem nad trasą.
Aha, bo gra chyba nie jest aż tak znana. W skrócie mamy trzy rodzaje kart - wioski, trasy i specjalne. Wioski wykłądamy u siebie lub przeciwników (wszystkie kolejne na lewo od już wyłożonych). Wioski przynoszą od 2-7 punktów. Każda ma jakiś symbol. Te symbole musimy zneleźć w kartach trasy. Zaczynamy od swojej "prawej" wioski. Jak nam starczy kart to możemy przeskoczyć potem (po przejściu wszystkich swoich, idziemy w lewo) na wioski przeciwników. Można tak aż do wyczerpania kart (za zrobienie pełnego kółka jest bonus). Karty tras mają różne symbole, ale niektóre tylko połówki (całość da się uzbierać tylko z drugiej takiej samej karty). Karty specjalne (działają tylko na przeciwników) to złodziej (możemy zarobić), eskorta (ochrona przed złodziejem) las i smok (chcąć wejść do wioski trzeba zapłacić dwa potrzebne symbole; las na tereny stałe, smok na morskie), kasa (podwaja dla nas wartość wioski), zmiana kierunku.
Do pogrania, może być, jednak nic nadzwyczajnego
Na zakończenie mniej typowa rozgrywka w Neuroshimę Hex na drugiej stronie planszy z udziałem bonusowej armii Doom`s Day Machine.
P.S. Za tydzień na pewno przyniosę Blefuj
P.S.2 Coraz bardziej mnie ciągnie do Tichu, może się za tydzień znajdą chętni?
To radzę wejść na http://brettspielwelt.de/ i trochę się podszkolić, Sztefan, bo w Tichu naprawdę nie gra się zbyt fajnie, gdy partner nie ma zielonego pojęcia o tej grze. :-P
Zresztą to nie mój problem, bo w przyszły piątek jestem w Essen. :-D
Zresztą to nie mój problem, bo w przyszły piątek jestem w Essen. :-D
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
He, he - ale tam grasz z normalnymi ludźmi. =)
Nie chodzi o to, żebyś grał w Tichu tylko na BSW, tylko że Tichu jest grą zespołową i może dochodzić do trochę wkurzających sytuacji, gdy partner nie wie o co biega. =)
Jasne, wszyscy się uczą, ale mogą się też podszkolić ZANIM przystąpią do gry na żywo, szczególnie jeżeli to jest takie proste, a na BSW Tichu jest WYJĄTKOWO popularne (i grają tam prawie sami pro, od których można się wiele nauczyć).
Nie chodzi o to, żebyś grał w Tichu tylko na BSW, tylko że Tichu jest grą zespołową i może dochodzić do trochę wkurzających sytuacji, gdy partner nie wie o co biega. =)
Jasne, wszyscy się uczą, ale mogą się też podszkolić ZANIM przystąpią do gry na żywo, szczególnie jeżeli to jest takie proste, a na BSW Tichu jest WYJĄTKOWO popularne (i grają tam prawie sami pro, od których można się wiele nauczyć).
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
Sztefanie
Jeżeli zorganizujesz Tichu, to mogę zagrać. Ale musimy zacząć jak najwcześniej, inaczej się nie da :>
Jeżeli zorganizujesz Tichu, to mogę zagrać. Ale musimy zacząć jak najwcześniej, inaczej się nie da :>
-- Hubert 'Saise' Spala --
http://grasuch.blogspot.com - reaktywowany blog o planszówkach!
Poziom -1 | Blue City Warszawa | Sklep z grami towarzyskimi Graal
http://grasuch.blogspot.com - reaktywowany blog o planszówkach!
Poziom -1 | Blue City Warszawa | Sklep z grami towarzyskimi Graal
Heh? To ile Wy gracie w to Tichu? Tak dużo wtapiacie? W necie meczyki są tak około 15-minutowe. =)
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
Saise - No to by nas było dwóch. To potrzeba jeszcze kolejnej dwójki, no i samej gry. a potem akurat na rozluźnienie Blefuj
Lim-Dul - nie wiem ile się gra, ale jak przyszedłem ostatnio koło 19, to ekipa właśnie siadała; skończyli tuż przed 22... Pytałem się Ja_na czy to normalne, to stwierdził iż mogą się zdarzyć partie Tichu, które trwają naprawdę długo. 15 minut to może jakaś wersja dla dzieci - do 200 punktów
Lim-Dul - nie wiem ile się gra, ale jak przyszedłem ostatnio koło 19, to ekipa właśnie siadała; skończyli tuż przed 22... Pytałem się Ja_na czy to normalne, to stwierdził iż mogą się zdarzyć partie Tichu, które trwają naprawdę długo. 15 minut to może jakaś wersja dla dzieci - do 200 punktów
Nie - zagraj w necie, to zobaczysz. =)
Wygrana następuje w miarę często w 4-5 wygrywających kolejkach, bo "profesjonaliści" niezwykle często deklarują (i nie wtapiają) Wielkie Tichu, a przy podwójnym zwycięstwie może to oznaczać nawet 400 punktów... Dobre karty bez Małego Tichu to już w ogóle rarytas w necie, więc zwycięstwa są zazwyczaj dość miażdżące... Do tego sama rozgrywka nie trwa zbyt długo...
Długie partie są zazwyczaj oznaką dość małego obeznania z grą przez wszystkich graczy, bo zarówno przy "niewyważonych" umiejętnościach gra zlatuje bardzo szybko, jak i w sytuacji, gdy wszyscy przy stole dokładnie wiedzą co robią i tylko prześcigają się na punkty, zamiast wtapiać i powoli ciułać punkciki.
Wygrana następuje w miarę często w 4-5 wygrywających kolejkach, bo "profesjonaliści" niezwykle często deklarują (i nie wtapiają) Wielkie Tichu, a przy podwójnym zwycięstwie może to oznaczać nawet 400 punktów... Dobre karty bez Małego Tichu to już w ogóle rarytas w necie, więc zwycięstwa są zazwyczaj dość miażdżące... Do tego sama rozgrywka nie trwa zbyt długo...
Długie partie są zazwyczaj oznaką dość małego obeznania z grą przez wszystkich graczy, bo zarówno przy "niewyważonych" umiejętnościach gra zlatuje bardzo szybko, jak i w sytuacji, gdy wszyscy przy stole dokładnie wiedzą co robią i tylko prześcigają się na punkty, zamiast wtapiać i powoli ciułać punkciki.
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
Dlatego mówię - zagrajcie sobie kilka lub kilkanaście partii na BSW, gdzie jest to bardzo łatwe i szybkie, to od razu będzie fajniej, gdy zaczniecie grać "naprawdę" ze sobą. =)
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
- Cin
- Posty: 822
- Rejestracja: 17 wrz 2007, 01:19
- Lokalizacja: Warszawa, czasem Kielce
- Has thanked: 4 times
- Been thanked: 31 times
Troche się pogubiłem w tej logice.
Jasne i zrozumiałe jest że:
- przy grze "wyjadacze" konra "nowicjusze" gra rzeczywiście może trwać krótko
- przy grze samych "nowicjuszy" gra może trwać długo
Ale obie powyższe sytuacje to stany przejściowe i chwilowe bo nowicjusze z każdą grą stają sie coraz bardziej doświadczeni.
Czyli docelowo gra czterech doświadczonych (mniej lub bardziej) graczy - dlaczego wtedy gra miałaby się kończyć w 4-5 rozdaniach? Doświadczony gracz zawsze wygrywa swoje Tichu? A dlaczego jego doświadczony przeciwnik nie umie mu tego udaremnić?
Jasne i zrozumiałe jest że:
- przy grze "wyjadacze" konra "nowicjusze" gra rzeczywiście może trwać krótko
- przy grze samych "nowicjuszy" gra może trwać długo
Ale obie powyższe sytuacje to stany przejściowe i chwilowe bo nowicjusze z każdą grą stają sie coraz bardziej doświadczeni.
Czyli docelowo gra czterech doświadczonych (mniej lub bardziej) graczy - dlaczego wtedy gra miałaby się kończyć w 4-5 rozdaniach? Doświadczony gracz zawsze wygrywa swoje Tichu? A dlaczego jego doświadczony przeciwnik nie umie mu tego udaremnić?
To nie żadna teoretyczna logika. To praktyka. Pograj na BSW z graczami, którzy mają 3000 rozegranych partii, to zobaczysz o czym mówię. Wtedy w Tichu chodzi raczej o "wyścig" punktów, a nie udaremnianie prób przeciwnika, które może być trudne, jeżeli ma się gorsze karty. =)
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
Miałem takie same wątpliwości co Cin
Generalnie dla mnie to kompletnie bez sensu. W "poważnych" grach też nowicjusz nie ma szans i też może wręcz być kingmakerem. Trudno. Ja do OKA nie przychodzę na zawody, tylko dla przyjemności. Instrukcję przeczytałem dwa razy. W planszówki chce grać na żywo. Jak przez brak treningu na BSW będę przez to za kiepskim graczem to trudno. Skoro z pozostałej dwójki reszta grała raz, to aż takiej przepaści chyba nie będzie. Ćwiczyć wolę się przy prawdziwej grze. Nie mam aż tyle czasu na planszówki i jak mam grać to chce to robić w miłym towarzystwie, a nie z jakimiś anonimowymi graczami przez odhumanizowane łącze komputerowe. Swego czasu troszkę grałem na Kurniku. To zdecydowanie nie to samo, co trzymanie prawdziwych kart w ręku, widzenie ludzi na żywo, inni ludzie grający w różne gry na około itp.
W ogóle to cała dyskusja jest bez sensu. Mam grać z Saise i Polarosem. Oni nie narzekają na niski poziom. A Ciebie Lim-Dul i tak nie będzie Czwarty do Tichu będzie przygotowany, że nie gramy w gronie Pro.
Tak jak niedawno była dyskusja o tym w co się powonno grać w klubie, tak samo chyba jest z poziomem. Jak ktoś chce grać tylko z ekspertami, to niech się umawia na partie z graczami doświadczonymi. Jak ktoś chce się po prostu dobrze bawić, to niech gra z kim popadnie. Nie róbmy od razu jakiejś ligi zawodowej.
Generalnie dla mnie to kompletnie bez sensu. W "poważnych" grach też nowicjusz nie ma szans i też może wręcz być kingmakerem. Trudno. Ja do OKA nie przychodzę na zawody, tylko dla przyjemności. Instrukcję przeczytałem dwa razy. W planszówki chce grać na żywo. Jak przez brak treningu na BSW będę przez to za kiepskim graczem to trudno. Skoro z pozostałej dwójki reszta grała raz, to aż takiej przepaści chyba nie będzie. Ćwiczyć wolę się przy prawdziwej grze. Nie mam aż tyle czasu na planszówki i jak mam grać to chce to robić w miłym towarzystwie, a nie z jakimiś anonimowymi graczami przez odhumanizowane łącze komputerowe. Swego czasu troszkę grałem na Kurniku. To zdecydowanie nie to samo, co trzymanie prawdziwych kart w ręku, widzenie ludzi na żywo, inni ludzie grający w różne gry na około itp.
W ogóle to cała dyskusja jest bez sensu. Mam grać z Saise i Polarosem. Oni nie narzekają na niski poziom. A Ciebie Lim-Dul i tak nie będzie Czwarty do Tichu będzie przygotowany, że nie gramy w gronie Pro.
Tak jak niedawno była dyskusja o tym w co się powonno grać w klubie, tak samo chyba jest z poziomem. Jak ktoś chce grać tylko z ekspertami, to niech się umawia na partie z graczami doświadczonymi. Jak ktoś chce się po prostu dobrze bawić, to niech gra z kim popadnie. Nie róbmy od razu jakiejś ligi zawodowej.