zedd pisze:podejrzewam, że jakbym zobaczył Andy`ego grającego w Silent Huntera, podchwyciłbym klimat (lubię u-booty) to pewnie bym się w takowego zaopatrzył
To mogłoby się zdarzyć.
Gra wywołuje niezwykłe emocje, zwłaszcza w początkowym okresie kampanii, gdy gracz (dowódca amerykańskich sił podwodnych na Pacyfiku) dysponuje w większości przestarzałymi okrętami i niesprawnymi torpedami. Czytałem wypowiedź gracza, który wspominał o "rzucaniu kostkami o ścianę", inny pisał, że był bliski płaczu po kolejnej celnej salwie torped, które okazywały się niewypałami (autor gry na tę uwagę odpowiedział: "Chcieliśmy, żebyś płakał
).
Tylko małe sprostowanie: mówimy o Silent War, nie o Silent Hunterze.
Na razie jednak aż takiego pociągu nie czuję i dobrze, bo musiałbym stawać na głowie, żeby tą grę zdobyć.
Na pewno jedno-osobówki są trudniej, a nawet o wiele trudniej dostępne niż wielo-osobowe, myślę, że jednocześnie wpływa to na ich mniejszą popularność.
Nie powiem. Akurat Silent War jest grą, którą kupiłem bez najmniejszych kłopotów: zamówiona bezpośrednio u producenta w USA, dotarła do mnie po 9 dniach! Obecnie w sprzedaży jest dodruk (bo pierwsza partia rozeszła się w całości w bardzo krótkim czasie)
A dla równowagi - minus jedno-osobówek wojennych - przeważnie są to gry albo z mnóstwem tabel, albo z jeszcze większą ilością znaczników
To całkowicie zrozumiałe: coś musi "obsługiwać" mechanizm gry. W takiej Silent War tabel nie jest bardzo dużo i są niezwykle czytelne. Ale w B-29 jest ich już multum. Jednak pardoksalnie po opanowaniu mechanizmu korzystanie z nich okazuje się proste: każdorazowo wykorzystuje się znikomy procent zawartości tabel, na dodatek gracz jest "prowadzony za rączkę" od tabeli do tabeli.
Względną "słabością" gier solo tego typu jest co innego: są one adresowane dla prawdziwych pasjonatów danej tematyki. Bez pełnego zaangażowania emocjonalnego (i pewnej wiedzy historycznej) nie można dowodzić WSZYSTKIMI okrętami podwodnymi US Navy (przez całą wojnę było ich ponad trzysta!) w Silent War, albo dowodzić załogą Superfortecy w czasie wielogodzinnego rajdu nad wyspy japońskie, odbywającego się głównie nad oceanem, ze wszystkimi nawigacyjnymi komplikacjami z tego wynikającymi.
Te gry, nie przestając być grami, są w znacznym stopniu symulacjami, trwają więc na ogół dość długo, bądź bardzo długo (pełna kampania 1941-1945 w Silent War, nawet jeśli rozgrywać ja każdego dnia, potrwa kilka miesięcy). Z drugiej strony, jeśli nie ma się możliwości trzymania tak długo rozłożonej planszówki, w przypadku SW można się posiłkować bardzo ładnie wykonanym i sprawnie działającym modułem Vassala.