Washington's War (GMT)

Tutaj można dyskutować o konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier.
NIE NALEŻY TUTAJ PYTAĆ O ZASADY, MALOWANIE, ROBIENIE INSERTÓW ORAZ KOSZULKI! OD TEGO SĄ INNE PODFORA
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Awatar użytkownika
clown
Posty: 1226
Rejestracja: 13 sty 2009, 12:40
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 12 times

Washington's War (GMT)

Post autor: clown »

Zgodnie z sugestiami :) zakładam wątek. "Washington's War" (w skrócie zwany WWR) to gra oparta o mechanikę karcianą (CDG) autorstwa Marka Hermana - "ojca" gier z tego rodzaju systemu. Jest to nowy/stary produkt przedstawiający wojnę o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Link do strony wydawcy:
http://www.gmtgames.com/p-243-washingtons-war.aspx
Pisałem, że produkt jest stary/nowy. Otóż pierwszą grą opartą o karty była "We the People" i ktoś, kto w nią grał, od razu zobaczy podobieństwa. Zresztą cała gra jest jakby jej nową wersją. Oczywiście jakość wydania to klasa sama w sobie. Twarda plansza, taka jak w trzeciej edycji Sukcesorów, albo Twilight Struggle Deluxe, solidne żetony, standardowo solidne karty.
Moim zdaniem jest to jedna z lepszych gier CDG. Jest szybka (do dwóch godzin), proste i klarowne przepisy, bardzo ciekawa rozgrywka. Największym jej plusem jest zróżnicowanie obu stron konfliktu oraz dwupłaszczyznowość gry, gdyż odbywa się ona w sferze militarnej oraz politycznej. Zarówno Amerykanie jak i Anglicy mają swoje mocne i silne strony, które trzeba umieć wykorzystać. Amerykanie mają aktywniejszych generałów i świetnego Waszyngtona oraz łatwiej przejmują kontrolę polityczną nad obszarami. Z kolei Anglicy mają lepszych wodzów, choć są strasznie bierni, ponadto silna flota pozwala im dokonywać desantów praktycznie w każdym porcie, jednak aby przejmować kontrolę nad obszarami, muszą oni stopniowo i powoli pacyfikować dane rejony.
Bitwy losowe :) bo przy użyciu kostki rozstrzygane. Osiągany jest jednak historyczny rezultat, gdyż są duże szanse na poniesienie porównywalnych strat przez obie strony, jak to miało miejsce w rzeczywistości. Oczywiście możliwe jest maksymalizowanie swojego prawdopodobieństwa na zwycięstwo (przewaga liczebna, dobry wódz, zagrana karta bitewna) w związku z czym ta przypadkowość jest utrzymana na rozsądnym poziomie (to zdanie kieruję do osób panicznie bojących się losowości). Ponadto pojawia się dodatkowa nieprzewidywalność - mianowicie przed bitwą rzucamy kostką na współczynnik bojowy wodza. Może się więc okazać, że Waszyngton ze względu na katar nie będzie tak dobrze dysponowany jak to zakładaliśmy.
Uprzedzając porównania powiem, że jest lepsza od Hannibal: Rome vs Carthage :) brak kart bitewnych to moim zdaniem plus (We the People takie karty bitewne miała). Może to być szczególne ważne dla początkujących wargamerów, gdyż ta gra może być śmiało polecana jako tzw. gateway do systemu CDG, przede wszystkim ze względu na zwartość przepisów, jakość wykonania i czas rozgrywki.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
waffel
Posty: 2600
Rejestracja: 26 lip 2007, 14:29
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 8 times

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: waffel »

Wspominałeś coś, że mimo dobrej instrukcji pierwsze kilka gier graliście źle. Co to było? Przy okazji może nie każdy widział takie cudo:

https://docs.google.com/Doc?docid=0AaKQ ... l=en&pli=1

Nawet jak ktoś nie korzysta z Doksów to i tak zawsze pod tym linkiem będzie aktualna errata.
Filip z Lublina
Posty: 1681
Rejestracja: 13 paź 2007, 08:46
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 25 times
Been thanked: 19 times

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: Filip z Lublina »

od bardzo dawna miałem na wishliście We the People, ale miałem świadomość, że jeśli już wpadnie w moje ręce to za jakieś kosmiczne pieniądze. mimo, iż karty bitewne uważam za świetny pomysł to z wielką chęcią wypróbowałbym to cudeńko. piszesz Clownie, że jest lepsza od Hannibala. w czym konkretnie jest lepsza? czy tylko ta kwestia rozgrywania bitew? żałuję, że nie załapałem się na preorder z GMT, trochę za późno się o grze dowiedziałem:/
Awatar użytkownika
Dzej
Posty: 1399
Rejestracja: 09 sty 2008, 12:47
Lokalizacja: Kraków

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: Dzej »

O kolejna living rules game :D Ale wygląda smakowicie :twisted:
Nigdy więcej karcianek kolekcjonerskich i pseudo kolekcjonerskich. [W trakcie infiltracji mafii Twilightowej ]
Awatar użytkownika
clown
Posty: 1226
Rejestracja: 13 sty 2009, 12:40
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 12 times

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: clown »

Wspominałeś coś, że mimo dobrej instrukcji pierwsze kilka gier graliście źle
Było to spowodowane niedokładnym przeczytaniem instrukcji przeze mnie :) źle zinterpretowałem początkowe rozstawienie markerów kontroli politycznej przez gracza amerykańskiego. Zgodnie z regułami gracz amerkański rozstawia 13 markerów po jednym w każdej z trzynastu kolonii. My rozstawialiśmy je dowolnie. Znacznie ułatwiało to grę Amerykanom, gdyż można było dość łatwo zablokować Anglika na początku.
Aktualizowana errata to świetny pomysł i rzeczywiście zdaje rezultat, chociaż tu na szczescie zbyt dużo błędów nie ma.
piszesz Clownie, że jest lepsza od Hannibala. w czym konkretnie jest lepsza? czy tylko ta kwestia rozgrywania bitew?
Między innymi. Mi akurat karty bitewne niezbyt się podobają. Ponadto jest fajny mechanizm zrzucania kart wydarzeń przeciwnika, które mamy na ręce, dzięki czemu mamy możliwość wykonania jakiejś ograniczonej akcji. Powoduje to rzadkość (a nawet brak) występowania sytuacji tzw. "słabej ręki", która potrafi być zmorą np. Twilight Struggle, czy innych gier ze wspólną talią kart dla obu graczy.
Jest też fajny mechanizm, który powoduje, że nie wiemy kiedy dokładnie gra się skończy. Mamy w talii pięć kart powodujących wcześniejsze zakończenie gry. Na taliach tych napisany jest rok upadku rządu angielskiego Lorda Northa (m.in. jedna z przyczyn zakończenia konfliktu). Zagrywamy taką kartę i na koniec tury sprawdzany jest rok z karty z aktualnym rokiem w trakcie którego rozgrywana jest tura. Jeżeli lata się zgadzaja, albo rok na karcie jest wcześniejszy, to gra się kończy. Oczywiście przeciwnik może w trakcie tury zagrać kartę z inną datą, przyspieszając, bądź wydłużając grę.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
JB
Posty: 347
Rejestracja: 14 maja 2005, 19:09
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: JB »

Ponadto jest fajny mechanizm zrzucania kart wydarzeń przeciwnika, które mamy na ręce, dzięki czemu mamy możliwość wykonania jakiejś ograniczonej akcji. Powoduje to rzadkość (a nawet brak) występowania sytuacji tzw. "słabej ręki"
Nie rozumiem, gdzie tu przewaga nad H:RvC. Jest to moze faktycznie dobry mechanizm, kiedy przeciwnik moze odpalic wydarzenie z karty zagranej przez nas (jak w TS, czy 1960), ale w grach typu FtP, czy Hannibal nie ma to znaczenia. W Hannibalu zagrywajac karte z wydarzeniem przeciwnika, zagrywamy ja na punkty, ktore wykorzystujemy w dowolny sposob, a wydarzenie nie zachodzi. Slaba reka w Hannibalu, to karty o niskich wartosciach, a nie karty z wydarzeniami przeciwnika.
Tylko o sprawach, które nas zupełnie nie interesują, możemy wydać rzeczywiście bezstronną opinię, co niewątpliwie jest powodem, że opinia bezstronna jest zawsze absolutnie bezwartościowa.
Filip z Lublina
Posty: 1681
Rejestracja: 13 paź 2007, 08:46
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 25 times
Been thanked: 19 times

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: Filip z Lublina »

kusisz mnie strasznie tym Jasiem... Że też musisz mieszać na końcu świata:/ nie wiem kiedy w końcu będą te manewry lubelskie następne, ale liczę, że weźmiesz na nie Washingtona;) Marię mam nadzieję mieć już swoją więc w tej kwestii Cię wyręczę;P
Awatar użytkownika
clown
Posty: 1226
Rejestracja: 13 sty 2009, 12:40
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 12 times

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: clown »

Nie rozumiem, gdzie tu przewaga nad H:RvC
W sumie masz rację - przewagę nad H:RvC widzę nie w mechaniźmie zrzucania kart wydarzeń, a bardziej w braku kart bitewnych i krótszym czasie rozgrywki. Dlatego pisałem też o Twilight Struggle, który jest klasycznym przypadkiem, kiedy mając słabszą rękę możemy szybko i boleśnie przegrać, nie mogąc zbyt wiele na to poradzić.
Filipie przyjedź na majowego Grenadiera do Warszawy, a wtedy możemy zagrać w WWR szybciej niż w Lublinie :)
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
Aldarus
Posty: 78
Rejestracja: 22 lut 2008, 14:26
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 5 times

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: Aldarus »

Gra wywarła na mnie dobre pierwsze wrażenie, wkrótce (mam nadzieję) dalsze testy. Instrukcja napisana prosto i klarowanie. Jedyne co sprawiło mi problemy, to trochę zawikłanie przedsawiony system kładzenia znaczników kontroli (nieco odmienny dla brytoli i amerykanów, a na dodatek są róznice w zależności od tego, w ramach jakiej akcji się je kładzie). Ale dostępne na bgg ściągawki ułatwiają sprawę :)
Nie dyskutuj z idiotą.
Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, potem pokona doświadczeniem.
Filip z Lublina
Posty: 1681
Rejestracja: 13 paź 2007, 08:46
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 25 times
Been thanked: 19 times

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: Filip z Lublina »

clown pisze: Filipie przyjedź na majowego Grenadiera do Warszawy, a wtedy możemy zagrać w WWR szybciej niż w Lublinie :)
kurcze, to nie jest głupi pomysł. zaraz sprawdzę kiedy jest Grenadier. w sumie Warszawa nie jest tak daleko...
Awatar użytkownika
Dzej
Posty: 1399
Rejestracja: 09 sty 2008, 12:47
Lokalizacja: Kraków

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: Dzej »

Też bym pograł . Warszawiokom to dobrze :(
Nigdy więcej karcianek kolekcjonerskich i pseudo kolekcjonerskich. [W trakcie infiltracji mafii Twilightowej ]
Awatar użytkownika
clown
Posty: 1226
Rejestracja: 13 sty 2009, 12:40
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 12 times

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: clown »

Jedyne co sprawiło mi problemy, to trochę zawikłanie przedsawiony system kładzenia znaczników kontroli (nieco odmienny dla brytoli i amerykanów, a na dodatek są róznice w zależności od tego, w ramach jakiej akcji się je kładzie).
Tak - zrozumienie niuansów umieszczania markerów kontroli politycznej jest podstawą do skutecznej gry. Szczególnie, że zrzucenie karty wydarzeń zmienia nieco sposób ich umieszczania, a ponadto dwie sytuacje w grze (rozproszenie Kongresu oraz zagranie jednej z kart zdarzeń przez Anglika) dodatkowo komplikuje sytuację.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
clown
Posty: 1226
Rejestracja: 13 sty 2009, 12:40
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 12 times

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: clown »

Kolejne "profesjonalne" tłumaczenie - tym razem informacja o WWR:
Washington's War to planszowa strategia, której tematem jest wojna o niepodległość Stanów Zjednoczonych. W amerykańskiej Rewolucji będziesz mógł przyjąć rolę Króla Wielkiej Brytanii, który usiłuje przywieźć swoje buntownicze kolonie do Imperium, bądź Kongresu usiłującego zjednoczyć rodaków w walce o wolność i niezależność.
Washington's War jest grą wojenną o mechanice wydawania rozkazów w oparciu o zagrywanie kart (zestaw zawiera 110 kart taktyki). Dynamiczna rozgrywka, wierność historyczna, proste zasady, oparty o kości system rozstrzymania walk, wszystko to razem daje interesującą strategię dla dwóch osób o przystępnym czasie rozgrywki.

Pytanie brzmi - tłumaczył to debil, czy Google translator (debil sieciowy).
EDIT - wrzuciłem tekst angielski do translatora :)
Washington's War to karty oparte na grze American Revolution. To doły sił króla Jerzego III w stosunku do amerykańskich kolonistów, jak walczyć o wolność. W Wojna Washington, można przyjąć rolę albo: The King of Britain, jak stara się wnieść zbuntowanych kolonii z powrotem do Imperium, podczas gdy w tym samym czasie do czynienia z globalną wojnę z odwiecznych wrogów w Siedmiu nastawionych na odwet za straty poniesione lat wojny OR Kongresu Kontynentalnego, gdyż walka z siłami Wielkiej Brytanii, podczas próby rajd ich rodaków dla sprawy wolności.
Znaczenie prawie to samo :D
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
Smerf Maruda
Posty: 1131
Rejestracja: 15 mar 2009, 20:53
Lokalizacja: Stolyca

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: Smerf Maruda »

Washington's War jest grą wojenną o mechanice wydawania rozkazów w oparciu o zagrywanie kart (zestaw zawiera 110 kart taktyki).

Dobry Boże. Ktoś to czytał przed zamieszczeniem na stronie, której nazwy i adresu nie wymienię?
Awatar użytkownika
clown
Posty: 1226
Rejestracja: 13 sty 2009, 12:40
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 12 times

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: clown »

Po jakże pouczającym interludium czas na garść kolejnych informacji o grze. Zaczniemy od końca, czyli od warunków zwycięstwa. Zwycięstwo automatyczne można osiągnąć w momencie kiedy na koniec etapu gry nie będzie na planszy żadnych oddziałów wojskowych przeciwnika. Podejrzewam, że warunek ten ciężko spełnić, nawet w grze z początkującym graczem, ale moim zdaniem to dobrze, gdyż ma tutaj działać zasada długiego kija z jeszcze dłuższą marchewką na końcu.
W przypadku braku spełnienia warunków zwycięstwa automatycznego na koniec gry (albo w przypadku, gdy gra kończy się wcześniej po zajściu wydarzenia - dymisja rządu Lorda North'a), sprawdzany jest stan kontroli politycznej poszczególnych kolonii oraz Kanady. Aby kontrolować daną kolonię należy mieć w niej więcej markerów kontroli politycznej niż przeciwnik. W przypadku równej ilości markerów, kolonia uznawana jest za niekontrolowaną przez żadną ze stron. W przypadku gdy Amerykanie kontrolują 7 i więcej kolonii wygrywają, Anglicy wygrywają, gdy kontrolują 6 i więcej kolonii. W przypadku gdy obie strony spełniły warunki zwycięstwa, lub obie go nie spełniły, wygrywa Anglik. Możliwe jest więc zdarzenie, kiedy gracz angielski wygra grę, nie kontrolując żadnej kolonii.
Umieszczanie markerów politycznych poważnie determinuje poczynania obu stron. Anglicy mogą kłaść markery jedynie na polach sąsiadujących z już umieszczonymi w poprzednim impulsie własnymi markerami lub na polu z własną armią (generał plus wojsko), Amerykanie umieszczają markery na dowolnym polu wolnym od jednostek przeciwnika. Powoduje to sytuacje, kiedy Amerykanie starają się blokować rozszerzanie wpływów brytyjskich i jest to jedna z metod osiągania przewagi nad Anglikami.
Kluczowa dla każdego etapu gry jest faza izolacji - wtedy to sprawdzamy, czy markery polityczne spełniają warunki izolacji (odmienne nieco dla obu stron) i są one wtedy z planszy zdejmowane. Może się więc zdarzyć, że pojedyncze miasto, zajęte przez wroga, skutkuje utratą kontroli politycznej w kilku koloniach.
Z tego też powodu akcje umieszczania markerów politycznych stanowią bardzo ciekawą rozgrywkę (moją ulubioną "grę w grze") i nierzadko to właśnie skuteczna gra w tej płaszczyźnie będzie decydująca, nawet gdy od strony militarnej tak dobrze nam nie idzie.
Dwie sprawy jeszcze - początkowo w grze rozmieszczanych jest 13 markerów amerykańskiej kontroli politycznej (po jeden na kolonię), Anglicy rozmieszczają dwa. W trakcie gry może zajść wydarzenie "Deklaracja Niepodległości", które pozwala umieścić na planszy dodatkowe 13 markerów (również 1 marker na kolonię). Dość istotne dla rozgrywki jest to, kiedy to wydarzenie zajdzie. Ponieważ umieszczenie markerów jest przymusowe, czasem okazuje się pomocne dla Amerykanów, czasem jednak pomaga Anglikom.
Przed rozgrywką warto także spojrzeć na mapę, żeby zorientować się, które z miejsc mogą się okazać kluczowe dla rozgrywki. Warto również wiedzieć, że niektóre kolonie składają się z jednego tylko pola, w związku z czym takie np. Delaware, czy Rhode Island, są równie wartościowe jak chociażby Nowy Jork (10 pól).
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
Tycjan
Posty: 3200
Rejestracja: 23 sty 2008, 22:14
Lokalizacja: Opole
Has thanked: 44 times
Been thanked: 32 times
Kontakt:

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: Tycjan »


# ZnadPlanszy.pl - tutaj piszę: http://miroslawgucwa.znadplanszy.pl | NAJWIĘKSZA baza premier i zapowiedzi gier wydanych po polsku: http://Premiery.ZnadPlanszy.pl
Awatar użytkownika
clown
Posty: 1226
Rejestracja: 13 sty 2009, 12:40
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 12 times

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: clown »

Wczoraj miałem przyjemność zaprezentować grę Yatzkowi. Przyjął on na siebie rolę angielskiego monarchy, który próbuje nie dopuścić do oderwania od macierzy zbuntowanych kolonii amerykańskich, których to kolonii ja objąłem dowództwo. Po skonsumowaniu odpowiedniej porcji herbatki bostońskiej (http://pl.wikipedia.org/wiki/Herbatka_bosto%C5%84ska), dla wprowadzenia się w odpowiedni klimat rozpoczęliśmy działania na planszy.
Anglicy rozpoczęli z "wysokiego C", jak to określił Yatzek, zagrywając kartę "Minor Campaign". Aktywował gnuśnego generała Carletona w odległej Kanadzie, który skierował się w strone Nowego Jorku oraz generała Howe'a, który wydał bitwę Waszyngtonowi, dając temu ostatniemu wykład nt. "Armia regularna na polu bitwy i jej przewagi", co zmusiło siły amerykańskie do mniej lub bardziej panicznej ucieczki. W międzyczasie trwały intensywne zakusy polityczne na terenie wszystkich kolonii. Na początku gry gros działań militarnych skupiony został na północy kraju i dopiero w roku 1779tym Yatzek zdecydował się przenieść ciężar gry na południe, przywłaszczając sobie Georgię oraz obie Karoliny. Generał amerykański Lee stał odważnie na granicy strefy zimowej i starał się nie dopuszczać do ofensywy na terenie Wirginii. W międzyczasie Filadelfia została zajęta przez siły brytyjskie, a Kongres poszedł sobie do domu.
Rząd Lorda Northa stał w owych dniach na granicy dymisji, jednak okazało się, że dopiero w roku 1783-cim zaplanowano jego usunięcie. Przyznam, że było to korzystne dla mnie wydarzenie, gdyż pozwoliło stopniowo budować przewagę na kontynencie. Decydujące okazało się wysłanie Benjamina Franklina do Francji, który przypieczętował alians francusko - amerykański oraz zniszczenie armii generała Carletona, która zapędziła się w rejon Basset Town, rozpraszając Kongres po raz kolejny, ale potem została zmuszona do poddania się przez silną armię Waszyngtona.
Francuzi troszkę namieszali w Georgii, jednak musieli w końcu uznać wyższość angielskiej sztuki wojennej i zdolności dowódczych generała Clintona i Rochambeau jak niepyszny wrócił do Francji w niesławie jako jeniec.
Zyskany czas pozwolił mi osłabić siły angielskie na północy, zająć Kanadę, New Hampshire, Rhode Island i Delaware. Yatzkowi pozostały jednak dwie karty na ręce, a ja nie posiadałem już w tym czasie żadnej. Ofensywny manewr angielski został szczęśliwie (miałem wyrzucić 1 i udało się :)) zatrzymany i stan posiadania kolonii amerykańskich umożliwił odniesienie zwycięstwa w ostatnim etapie rzutem na taśmę. Dzięki temu demokracja amerykańska została obroniona i w późniejszych latach mogła dzielnie szerzyć swoje kulturalne zdobycze we wszystkich krajach świata (m.in. w Iraku, czy Afganistanie)Rozgrywka bardzo emocjonująca i serdeczne podziękowania należą się Yaztkowi, który był bardzo wymagającym przeciwnikiem.
Sponsorem wczorajszego odcinka były zespoły Rammstein, System of a Down, Niwea oraz Faith no More :D
parę zdjęć do albumu dla potomnych:
P1050956.JPG
P1050961.JPG
P1050963.JPG
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
Smerf Maruda
Posty: 1131
Rejestracja: 15 mar 2009, 20:53
Lokalizacja: Stolyca

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: Smerf Maruda »

Moje wrażenia: grałem dwa razy, pewno zagram jeszcze parę razy, bo gra się sympatycznie, ale sama gra jest średnia, dość abstrakcyjna, jak na grę wojenną. Sucha, jeśli tak można powiedzieć. Zasady można wytłumaczyć w kwadrans. WWr nie umywa się jednak do Hannibala ani do innych solidnych gier, nawet tych 'proceduralnych', jak FAB: The Bulge.
Awatar użytkownika
clown
Posty: 1226
Rejestracja: 13 sty 2009, 12:40
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 12 times

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: clown »

Hmm, a w czym ta "suchość" się przejawia wg Ciebie? Bo moim zdaniem bardziej "suchy" jest Hannibal. Co do poziomu abstrakcji też bym polemizował. Dla mnie znakomicie oddaje charakter wojny, cechy obu adwersarzy i ich potencjalne cele do osiągnięcia. Nawet mechanizm walki, chociaż obarczony losowością, pozwala nam zminimalizować ryzyko.
Z FAB'em raczej ciężko to porównywać, ale wg mnie FAB ma tragiczny system rozgrywania walk - wszystko ładnie pięknie do pewnego momentu - atakujemy, przydzielamy wsparcie, saperów itp. a na końcu ciepnięcie x kośćmi. Rzucasz dwudziestoma i nie trafiasz, przeciwnik rzuca dwoma i trafia. Mało elegancki mechanizm przy zastosowanej skali gry. Dużo lepiej sprawdzał by tu się np. system walki z Orła i Gwiazdy.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
Smerf Maruda
Posty: 1131
Rejestracja: 15 mar 2009, 20:53
Lokalizacja: Stolyca

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: Smerf Maruda »

clown pisze:Hmm, a w czym ta "suchość" się przejawia wg Ciebie? Bo moim zdaniem bardziej "suchy" jest Hannibal. Co do poziomu abstrakcji też bym polemizował. Dla mnie znakomicie oddaje charakter wojny, cechy obu adwersarzy i ich potencjalne cele do osiągnięcia. Nawet mechanizm walki, chociaż obarczony losowością, pozwala nam zminimalizować ryzyko.
Hannibal daje dużo większe możliwości manewrowania, plansza jest większa, znaczenia są bardziej, hm, doniosłe, że się tak wyrażę. Karty bitewne to również znakomite rozwiązanie, nie wiem, czemu z nich tutaj zrezygnowano!

W drugiej rozgrywce w WWr, którą miałem przyjemność grać z najlepszą z żon, wszystko de facto sprowadzało się do kładzenia znaczników kontroli politycznej na mapie, walk było bardzo mało. Gdybym chciał sobie zagrać w grę territory control, to bym sobie pograł w El Grande, czy cokolwiek innego. Za mało chrome, jak dla mnie, pardon. Gra jest fajna, pod tym względem, że krótka i prosta, pewno nie raz w nią zagram, ale potencjału to ona nie posiada.
Awatar użytkownika
clown
Posty: 1226
Rejestracja: 13 sty 2009, 12:40
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 12 times

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: clown »

Hannibal daje dużo większe możliwości manewrowania, plansza jest większa, znaczenia są bardziej, hm, doniosłe, że się tak wyrażę. Karty bitewne to również znakomite rozwiązanie, nie wiem, czemu z nich tutaj zrezygnowano!
Znowu się nie zgodzę :) manewru jest w WWR dużo więcej. Znakomicie widać, że ruch przeciwnika musi spowodować naszą reakcję, gra toczy się w sferze inicjatywy, gdzie kluczowe jest czasem to, że zagramy kartę szybciej, albo że zagramy kartę jako ostatni impuls.
Pisałem, że gra oddaje prawdziwy charakter tej wojny - wojna o niepodległość kolonii amerykańskich rozgrywała się dużo aktywniej w sferze politycznej, chociaż w pewnym sensie działania bojowe wpływały na jej kształt. I tutaj jest to znakomicie pokazane - Amerkanie wzniecający kolejne ogniska buntu i Anglicy pacyfikujący powoli poszczególne połacie kraju. Znakomity system izolowania wrogich markerów przypominający Go.
Karty bitewne mnie akurat nie urzekły - tutaj jednak jest to kwestia gustu. Ponadto autor wyjaśniał, że miało to na celu przede wszystkim przyspieszenie rozgrywki. Mi kostkowy mechanizm pasuje, szczególnie, że można przez całą grę nie wygrać żadnej bitwy, a wygrać wojnę, właśnie ze względu na charakter konfliktu. Dotyczy to przede wszystkim Amerykanów i ich quasi - partyzanckiego sposobu wojowania, zgodnego z ogólną zasadą: "armia regularna przegrywa, kiedy nie wygrywa, partyzantka wygrywa, kiedy nie przegrywa".
Chromu jest wg mnie ogromnie dużo. Gdy czytam kolejne książki poświęcone konfliktowi, widzę wyraźnie jak genialnie zostały pewne rzeczy w grze oddane.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Filip z Lublina
Posty: 1681
Rejestracja: 13 paź 2007, 08:46
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 25 times
Been thanked: 19 times

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: Filip z Lublina »

clown pisze:Gdy czytam kolejne książki poświęcone konfliktowi, widzę wyraźnie jak genialnie zostały pewne rzeczy w grze oddane.
I to jest bardzo ważna i świetna sprawa! Powiem szczerze, że z historię uwielbiam, ale dobry z niej nigdy nie byłem. Jednak po każdej porządnej grze wojennej staram się poczytać o danym konflikcie i muszę przyznać, że o wiele ciekawiej się po takiej lekturze siada z powrotem do gry. Dobre gry wojenne mają to do siebie, że dobrze starają się odzwierciedlić wydarzenia historyczne. Kiedy się zapoznać z tymi smaczkami można dużo bardziej zrozumieć i polubić zastosowane w grze mechanizmy. Hannibal jest wybitny między innymi dlatego, że świetnie oddaje naturę II wojny punickiej. Myślę, że jeśli by nadrobić zaległości z konfliktu amerykańskiego to spojrzenie na grę może się znacznie poprawić. Ja mam taki zamiar;)
Awatar użytkownika
clown
Posty: 1226
Rejestracja: 13 sty 2009, 12:40
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 12 times

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: clown »

Tak, tutaj się zgodzę - obie gry oddają naturę obu konfliktów, aczkolwiek pewne kwestie zawsze będą dyskusyjne. Ale tak będzie zawsze w przypadku analizy gier historycznych. Gry o kolejkach lub farmach nie wymagają takiego analizowania :P
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
melee
Posty: 4341
Rejestracja: 28 cze 2007, 20:20
Lokalizacja: Warszawa / CK
Been thanked: 2 times

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: melee »

Co do kolejek się nie zgodzę, jest wiele gier kolejowych bardzo mocno osadzonych w historii (regionu, kolejnictwa).
Awatar użytkownika
Smerf Maruda
Posty: 1131
Rejestracja: 15 mar 2009, 20:53
Lokalizacja: Stolyca

Re: Washington's War (GMT)

Post autor: Smerf Maruda »

To napiszę konkretniej. O wadach jedynie (gra ma również zalety, zastrzegam!)

. W talii do WWr masz 110 kart. Większość z nich to karty operacyjne, zdarzeń jest malutko. To raz. Dwa: zdarzenia są w większości takie same: umieść znacznik, albo usuń znacznik, to tu, to tam. Ponieważ w większości w talii mamy karty operacyjne, to większość rozgrywki sprowadza się do układania kolorowych guziczków na planszy, w taki sposób, żeby zostawić sobie 'oddechy'. Klimatu nie ma to żadnego.

. Generałowie są wszyscy tacy sami. Nie mają dodatkowych zdolności, jak w Hannibalu. Jedynie Washington i ten drugi, jak mu tam, Greene?, maja +2 do opuszczenia pola bitwy przed bitwą.

. W walce nie ma żadnych emocji. Ot, podliczenie współczynników, rzut kością, pach, pach, ten wygrywa, ten przegrywa, rzuty na straty.

. Jak napisałem, gra jest statyczna - nie ma manewrowania, jak w Hannibalu, gdzie są trzy różne obszary (Hiszpania, Afryka i Rzym) i każdy może być oddzielnym teatrem wojennym.
ODPOWIEDZ