Strona 19 z 19

: 24 cze 2007, 18:46
autor: Kamil
Spotkanie wtorkowe normalnie w Puero Coffee Culture (ostatnie przed zamknięciem) :)

: 24 cze 2007, 20:08
autor: Nataniel
pk286 pisze:Jeśli odpowiada Wam to, iż do picia jest tylko piwo (i to raczej nie to znane z innych lokali i wszechobecnych reklam) i do jedzenia raczej nie wiele, to spróbujcie
Pod Kasztanami http://www.trojmiasto.pl/ob.phtml?id_ob=15520
Raz, ze wyglada to jak mordownia, dwa, ze wyglada na to, ze tam sie sporo pali, trzy, ze stoly maja dziury, wiec nie da sie tam grac w planszowki z malymi elementami (czyli w wiekszosc). Dla mnie kompletnie odpada - chociaz dobrego piwa bym skosztowal :)

: 24 cze 2007, 22:45
autor: Parak
Wygląda jak mordownia, bo to jest mordownia.

: 27 cze 2007, 09:29
autor: Nataniel
Wczoraj odbylo sie ostatnie spotkanie w Puerto na ul. Garncarskiej w Gdansku. Niestety, knajpa jest zamykana, wiec bedziemy musieli przeniesc sie gdzies indziej - wielka szkoda i wczorajszy wieczor to udowodnil - Puerto to po prostu swietne miejsce.

Na miejsce dotarlem jako drugi, byl tam juz Kamil, za chwile pojawila sie Ola i Adam. We czworke zasiedlismy do gry Apache - lekkiej, szybkiej gry o Indianach. W grze odkrywa sie karty na wspolny srodek stolu i gracze moga zagrywac swoje postacie, aby zgarnac czesc tych kart - Mysliwy zbiera bizony, Wojownik (aka Koleś) zbiera toporki, Squaw (aka Laska) zbiera naszyjniki a Wódz (aka Dziadek) zbiera totemy i aresztuje jednego mezczyzne. W grze chodzi o to, aby wyczuc kiedy oplaca sie juz zbierac - czy marnowac karte na zebranie 2-3 bizonow, czy odczekac az pojawi sie ich 5-6? W tym czasie przeciwnicy jednak tez kombinuja i moga nas ubiec, zabierajac dany rodzaj nagrody ze stolu. Utrudnieniem jest to, ze swoja postac mozna zagrac dopiero gdy pojawi sie ona na stole (ze stosu ogolnego), a wiec bardzo duzo zalezy od losu. Taka prosta, losowa gierka, w stylu party games... Teoretycznie powinna sie sprawdzic w Puerto, a jednak zupelnie nam nie podeszla. Nie wzbudzala za bardzo emocji, chociaz byc moze trzeba dac jej jeszcze szanse.

Za chwile dotarl Jacek i Rafal, byla wiec nas szostka a ja mialem ze soba hicior wieczoru - Pitchcar Mini. Wszyscy wiedza o co chodzi - kapsle (aka Wyscig Pokoju) w najlepszym wydaniu. Szybkie eliminacje i zaczelismy gre. Dla wszystkich poza mna byl to pierwszy kontakt z gra (a i dla mnie zaledwie drugi), wiec robilismy sporo bledow, pstrykalismy za slabo lub za mocno, wypadalismy z trasy mimo dosc latwego toru... Najlepiej pojechal Jacek, gratulacje. Pierwsza partyjka za nami, ale Pitchcara nie bylo dosyc - wiec od razu zaczelismy kolejny wyscig. Tym razem tor z duza liczba band i zakretow, ja czulem sie w nim jak ryba w wodzie - w eliminacjach skonczylem go w 6 strzalow / 10 sekund. Niestety, w czasie wyscigu nie poszlo mi juz tak dobrze i zajalem 2. miejsce (o ile pamietam, Ola zajela pierwsze). Pitchcar roxx - musze sciagnac dodatki!

Czas bylo zagrac w cos konkretniejszego. W 4 osoby (ja, Adam, Ola, Kamil) zasiedlismy do Age of Empires III. Gra przypomina troche Puerto Rico, troche Caylusa. Mamy 5 swoich "robotnikow" (kolonistow), ktorych co kolejke wysylamy na rozne pola - na pole inicjatywy, do zbierania towarow, podbijania nowych obszarow, prowadzenia wypraw odkrywczych, szkolenia specjalistow (mnich, zolnierz, kapitan, kupiec), zdobycia floty, kupowania budynkow, wywolania bitwy / wojny. Calosc jest dosyc szybka (chociaz zasady tlumaczy sie dosyc dlugo i na poczatku wydaje sie, ze jest ich sporo - kazde pole rozgrywa sie troche inaczej, kazdy specjalista ma swoje zdolnosci), zajela nam jakies poltorej godziny a to pierwsza gra, w ktorej wszyscy sie uczylismy. Nie ma zbyt duzego elementu losowego - chociaz wystepuje on na tyle, aby trzeba bylo dostosowywac sie do rozgrywki (kolejnosc pojawiania sie budynkow, towary w skladzie, odkrycia nowych regionow). Wygralem dosyc dziwnym trafem - kupilem na poczatku sporo statkow a nastepnie budynki, ktore dawaly mi za nie olbrzymie dochody. Prawie nie inwestowalem w towary, mialem za to sporo budynkow i przewagi w wielu regionach - co w sumie spowodowalo, ze wygralem ok. 10 punktami (100 do 90). Kamilowi jakos zupelnie sie nie szlo, zreszta przez cala gre wiercil sie twierdzac, ze jest w stanie umyslu na pitchara tylko :). Ola chociaz powtarzala, ze nie rozumie gry - zajela drugie miejsce, o wlos wyprzedzajac Adama, ktory na koniec gry pławił sie w kasie - co jednak nie dalo mu wystarczajacej liczby punktow zwyciestwa. Trudno w tej chwili podsumowac gre. Mi bardzo sie spodobala, chociaz nie wywarla na mnie piorunujacego wrazenia. Dobra, solidna pozycja. Mysle, ze kolejne gry dobrze jej zrobia - poznawanie nowych mozliwosci (a jest ich sporo) bedzie dawalo duzo satysfakcji. Czekam z niecierpliwoscia na nastepna rozgrywke.

W czasie naszej partyjki w Puerto pojawilo sie kilka nowych osob, z ktorych wiekszosc zasiadla do Bohnanzy. Udalo sie jednak zebrac 7 osob na szybka partyjke Pitchcara :-). Czarnym koniem wycigu i pewnym zwyciezca okazal sie Michal, ktory jak twierdzi - pil w dziecinstwie duzo piwa i gral w kapsle.

W tym czasie doszly kolejne osoby, podzielilismy sie wiec znowu - czesc osob poszla grac w Osadnikow. Ja, Parak i Kamil nie mielismy checi na nic ciezkiego - wiec zagralismy jeszcze jeden szybki wyscig - na ciezkiej trasie, z mnostwem zakretow smierci (bez barierki zewnetrznej).

Zblizala sie juz pozna godzina, wiec zostal czas tylko na Jungle Speeda, w ktorego gralismy najpierw z dodatkiem, potem bez. Po raz kolejny stwiedzam, ze dodatek jest bez sensu - wprowadza za duzo zamieszania a nie dodaje za bardzo radochy z gry. Mozna w niego zagrac raz czy dwa, ale w podstawke mozna grac kilka godzin pod rzad! Jedyna karta z dodatku, ktora mi sie podoba, to tzw "łapki" - gdy ta karta wypadnie, kazdy musi polozyc dlon na totemie - ten, kto polozy ja jako ostatni, zgarnia wszystko. Karta jest fajna sama w sobie, a dodatkowo podobna do "strzalek do srodka".

Wieczor sie skonczyl, nocny do domu. Szkoda, ze to ostatni wieczor w Puerto :(.

: 27 cze 2007, 09:57
autor: Adam Waśkiewicz
Kapsle jakoś mi nie podeszły, konieczność bieganie dokoła stołu raczej nie czyni tej gry specjalnie nadającą się do grania w kawiarni, ale widziałem, że inni bawili się przy niej całkiem dobrze - zupełnie inaczej niż przy Apaczach gdzie nieomal zasypialiśmy.

Age of Empires III to absolutny hicior wieczoru - zero losowości, zero licytowania a grało się miodnie aż miło.

Na koniec Osadnicy żeby ochłodzić trochę rozgrzany mózg, na kolejną partyjkę kapsli ani tym bardziej Jungle Speeda (z dodatkiem, błe) nie dałem się namówić, do domu i tak wróciłem grubo po północy.

Świetnie się bawiłem - szkoda, że to ostatnie spotkanie w Puerto cafe, za tydzień zobaczymy się w Madisonie.

UWAGA: zgubiłem w Puerto piórnik (brązowy, skórzany z czarnym i czerwonym długopisem) - prawdopodobnie wypadł mi z koszuli i wpadł komuś do plecaka na które rzuciłem kapotę. Jeśli ktoś znajdzie u siebie zgubę, prosiłbym o przyniesienie za tydzień do Puerto Siesty.

Pozdrawiam,
Adam

: 27 cze 2007, 14:04
autor: Kamil
Pitchcar Mini rulez ;) Ostatni wyścig sprawił, że jeszcze dzisiaj boli mnie brzuch od śmiechu...

: 02 lip 2007, 12:12
autor: unicorn
Jak w tym tygodniu ?

Madison ? O której początek ?

: 02 lip 2007, 13:58
autor: Nataniel
Madison. Jako, ze wczesnie zamykaja - proponuje start o 17, a nawet o 16 (jezeli ktos poza mna moze na 16 dotrzec?).

: 02 lip 2007, 14:13
autor: Mockerre
ja mógłbym być ;)

: 02 lip 2007, 16:32
autor: Kamil
Cześć,

ja mogę być trochę po 16g.

: 02 lip 2007, 17:41
autor: Nataniel
No to umawiamy sie na 16. Mockerre - wez Pitchcara!

: 04 lip 2007, 08:46
autor: Nataniel
Od najblizszego wtorku - spotkania w Szafie:
http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewt ... 4730#54730

Watek zamykam.