[Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

... czyli zloty miłośników planszówek! Tu możesz także umawiać się na granie w Twoim mieście.
Awatar użytkownika
mst
Posty: 5767
Rejestracja: 25 wrz 2007, 10:42
Lokalizacja: gliwice
Been thanked: 3 times
Kontakt:

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: mst »

DanCo pisze:Gra moim zdaniem nie jest dla dzieci.
Ja też mam problem z przejściem pierwszego odcinka, a mój 8-letni syn bez większego problemu przechodzi całość. :wink:
Zawsze gdy zauważysz, że jesteś po stronie większości zatrzymaj się i zastanów.
magazyn
Awatar użytkownika
DanCo
Posty: 668
Rejestracja: 27 maja 2008, 11:55
Lokalizacja: Zdzieszowice

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: DanCo »

Marcin widać za starzy na to jesteśmy :)
Przy czym ta starość jakaś taka selektywna jest bo inne osoby, na moich oczach robiły to np. 3 razy z rzędu.

A powiedz mi czy dziś kupiłbyś tą grę synowi (pamiętaj On gra w gry)?
I drugie pytanko, czy poleciłbyś ją koledze, koleżance by zakupiła tą pozycję dla Swojego dziecka (dajmy dziecko o wiele mniej gra i nie ma takiego doświadczenia jak Twój syn)?

Mi osobiście wydaje się, że jest szereg innych, ciekawszych, bardziej wartościowych (chodzi zarówno o zabawę jak i rozwój dziecka) gier.
Awatar użytkownika
DanCo
Posty: 668
Rejestracja: 27 maja 2008, 11:55
Lokalizacja: Zdzieszowice

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: DanCo »

Niedziela:
9) Dvonn
10) Hive
11) Filary ziemi


Dziś na szybkiego opiszę jeszcze jedną z sobotnich gier.
Numer 7) Abalone quattro. Niby to Abalone a jednak jest różnica. To Abalone pozwala na przeprowadzenie rozgrywki zarówno w 2, 3 jak i 4 osoby. Nam udało zagrać się w 3 osoby a więc każdy z graczy walczył przeciwko pozostałym zawodnikom (w przypadku 2 graczy gra wygląda jak klasyczna, a w przypadku 4 graczy tworzy się dwa team'y i gracze współdziałają). Nie mam za bardzo sił się rozpisywać ale ogólnie jakbym miał kupować Abalone to na pewno byłoby to Quattro. Czemu? Ponieważ mogę grać na nim jak na klasycznym a więc w 2 osoby. Pozwala również na konfrontacje z dwoma innymi graczami, co realnie daje zupełnie inne odczucie, gra zmienia całkowicie swoje oblicze. Dodając jeszcze możliwość rozgrywki w parach - zakładam, że gracze w drużynie nie porozumiewają się, a co za tym idzie utrudnia to kooperacje i wspólne akcje, wymusza równocześnie na graczach przewidywanie zarówno ruchu kolegi jak i przeciwników. Uważam, że jest to bardzo dobra pozycja. Gdybym dysponował większą kasą to z pewnością byłaby ta gra rozważana jako przyszły zakup. Niestety kasy jest ile jest i przez to patrzę na tę grę przez pryzmat przyszłego grania ze wszystkimi znajomymi - nie wydaje mi się, że byłaby to dla mnie dobra inwestycja.

Podsumowanie:
Bardzo dobra gra, w którą z wielką chęcią zagram u kolegi.
Awatar użytkownika
mst
Posty: 5767
Rejestracja: 25 wrz 2007, 10:42
Lokalizacja: gliwice
Been thanked: 3 times
Kontakt:

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: mst »

DanCo pisze:A powiedz mi czy dziś kupiłbyś tą grę synowi (pamiętaj On gra w gry)?
I drugie pytanko, czy poleciłbyś ją koledze, koleżance by zakupiła tą pozycję dla Swojego dziecka (dajmy dziecko o wiele mniej gra i nie ma takiego doświadczenia jak Twój syn)?
To, że Mateusz gra w planszówki nie ma znaczenia bo moim zdaniem to raczej zabawka niż gra (chociaż możliwość pomiaru czasu pozwala na rywalizację). Nie wiem jaki jest jej koszt ale sądzę, że dla 5-6 latka byłaby fajnym prezentem. :)
Zawsze gdy zauważysz, że jesteś po stronie większości zatrzymaj się i zastanów.
magazyn
Awatar użytkownika
DanCo
Posty: 668
Rejestracja: 27 maja 2008, 11:55
Lokalizacja: Zdzieszowice

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: DanCo »

W sumie masz rację MST, to jest zabawka. To przez to, że była w Kredensie uznałem ją za grę. Nie wspominam o bazie BGG, w której oczywiście również się znajduje.
Ty oceniasz tą pozycję jako zabawka, ja teraz :) również i chyba dzieci także.

A wracając do kolejnej gry i szybkiej oceny:
Szukałem Filarów ziemi (Bożena miała na tą grę ochotę), nie znalazłem i wziąłem tytuł, który również został przez Nas wytypowany - "zagrać na Pionku" - 6) Mykerinos. W grze tej bawimy się w archeologów, którzy pod koniec XIX wieku prowadzą badania w piaskach Egiptu. Gra jest naprawdę prosta jeśli chodzi o zasady. Szybka jak nie ma myśliciela. Troszkę logiczna i odrobinę przypomina mi Tikal (tylko odrobinę, chodzi o zdobywanie przewag na polach - kontrola obszarów). Gra bardzo mi się podobała. W szczególności jak macike pokazał jej możliwości (tutaj rezygnujesz/pasujesz, a chwilę później zdobywasz 3 postacie). Praktycznie każdy ruch, każda decyzja miała wpływ na to jak postąpi następny gracz. Mykerinos na BGG zajmuje 175 miejsce. Ja realnie podniósłbym go o parę pozycji w górę.

Podsumowanie:
Kolejna bardzo dobra gra (w kategorii gier szybkich i lekko logicznych). Widzę, że podobają mi się gry, w których chodzi o kontrolę obszarów. Niestety znowu patrzę przez pryzmat portfela i jego siły nabywczej, i kolejny raz jestem zmuszony "zagrać u kolegi" (szkoda, że nie mam kolegi, który miałby tą grę).
Ostatnio zmieniony 01 gru 2008, 11:05 przez DanCo, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
mst
Posty: 5767
Rejestracja: 25 wrz 2007, 10:42
Lokalizacja: gliwice
Been thanked: 3 times
Kontakt:

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: mst »

DanCo pisze:szkoda, że nie mam kolegi, który miałby tą grę
Masz, tyle, że w Gliwicach. :mrgreen:
Zawsze gdy zauważysz, że jesteś po stronie większości zatrzymaj się i zastanów.
magazyn
Awatar użytkownika
DanCo
Posty: 668
Rejestracja: 27 maja 2008, 11:55
Lokalizacja: Zdzieszowice

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: DanCo »

Jak będę miał wolny poniedziałek na pewno będę starał się dotrzeć do Gliwic - przy czym nie wiem czy wówczas nie wybiorę czegoś nowego a niżeli Mykerinos.
bozenka
Posty: 36
Rejestracja: 23 paź 2008, 08:59

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: bozenka »

Spełniając prośbę DanCo opiszę pokrótce gry już na 3 dla mnie Pionku.

W sobotę przyjechaliśmy troszkę później niż to było zaplanowane, nawiasem mówiąc z mojej winy. Zasiedliśmy we dwójkę do Zlotu Czarownic, ale póki co tylko zasiedliśmy, bo zerkając obok zauważyłam jak dwie dziewczyny rozłożyły planszę, a na pudełku gry widniał obiecujący napis Podróż do wnętrza Ziemi - i już były 4 osoby chętne do rozgrywki :)
Veridiana mimo że nie grała w grę wyjaśniła ją świetnie (bodajże czytała instrukcję kiedyś).
Wygrał DanCo, ja nawet nie pamiętam która byłam...hmm pewnie ostatnia :)
Gra polegająca na zagrywaniu kart oraz wykopywaniu i zbieraniu skamieniałości przypadła mi do gustu. Lekka, przyjemna gra rodzinna. Styl gry kojarzył mi się z Der Goldene Kompass, na pewno nieco trudniejszy – trzeba się nieźle nakombinować żeby wykopać „skarby”.
Wolałabym raczej dostać taką grę aniżeli kupić – chyba troszkę pieniążków by mi było szkoda.


Pózniej był Zlot czarownic, również tutaj Veridiana pięknie wyjaśniła zasady, ale sama nie chciała wziąć udziału w rozgrywce.
Dla mnie połączenie robali + memo + verflixxt. Gdybym miała dziecko kupiłabym tą gierkę, ale póki co nie mam :)

I znowu zostaliśmy we dwójkę. Szukając gierki dołączyła do nas nowiutka osoba w świecie planszówek – Małgosia – pokierowana przez Trzewika. Zatem musieliśmy wybrać raczej coś lekkiego i zachęcającego równocześnie. Padło na Marrakech – czytając w domu jednostronicową instrukcję nie było problemów, szczególnie że gra jest niemal banalnie prosta. Jak to DanCo powiedział, właśnie dlatego nas tak ujęła :) Jednak bardziej by mi się podobała gdyby grafika była ładniejsza, bohater – Assam, jak również cena, bo jest zdecydowanie za wysoka. Mimo to mogłabym grę kupić, by móc grać praktycznie z każdym, nawet osobami „nowymi”, czasem sceptycznie nastawionymi do planszówek.
Zatem DanCo kupujemy ?:)


Trzewik polecił gierkę Adel Verpflichtet – ładnie wytłumaczył zasady. Powróciły do nas Ewa i Veridiana, toteż mieliśmy komplet 5 osób. Dlatego rozgrywka była taka ciekawa. Moim zdaniem gra ma właśnie największy urok przy takiej liczbie osób. 2 krok zawsze zależny od 1 kroku innych graczy.
DanCo oczywiście wygrał :)
Szczerze nie wiem czy kupiłabym tą gierkę. Trudno mi ocenić po jednej rozgrywce, nie wiem czy po prostu nie stałaby się grą nudną. Ale zagram chętnie.

Następnie zasiedliśmy do słynnego już Dominion. Ja, mimo że obiło mi się o uszy bardzo się zdziwiłam, gdy zobaczyłam KARTY :)) dodatkowo widniały na nich nie–polskie opisy hehe. W przyćmionym świetle remontowanej auli oraz już lekkim zmęczeniu trudno mi było początkowo zrozumieć zasady i jako tako zapamiętać funkcje kart, których nie było przecież aż tak dużo. Wszyscy graliśmy po raz pierwszy, więc szanse były równe. Chyba wszyscy oprócz DanCo nie przyjęli do wiadomości o co tak naprawdę w grze chodzi – mianowicie o punkty zwycięstwa. Zatem DanCo wygrał małą liczbą punktów, a ja się cieszyłam że rozgrywka się skończyła. Nie znaczy to, że negatywne oceniam grę – wcale nie! Podoba mi się jej mechanika, nigdy wcześniej przeze mnie nie spotkana. Zdecydowanie musiałabym zagrać jeszcze raz, by móc się określić.

Potem było Mykerinos
Szczerze to grałam, żeby grać, nie dumałam nad strategią, szczególnie po tym jak DanCo umiejętnie mnie przyblokował ;) Gra ogólnie jest łatwa. Rozgrywka może przerodzić się w niezwykle logiczną w zależności od graczy. Myślę, że mi się podoba, może nawet bym kupiła...
Nie muszę dodawać, że DanCo wygrał? (mimo, że grała z nami osoba, która już kiedyś w tą gierkę grała).

Poszłam po Hoop Hoop jednak Kornik, który nie grał w nią jeszcze nie znał zasad, a my na koniec chcieliśmy coś szybkiego, więc na czytanie nie mieliśmy najmniejszej ochoty :)
Kornik dla 3 osób zaproponował Abalone Quattro. Otworzyliśmy...i stwierdziliśmy, że musiał mnie źle zrozumieć, że pewnie usłyszał jak pytam o grę dla 4 osób...DanCo poszedł się upewnić i okazało się, że się nie pomylił :) Abalone Quattro dobre jest dla 2, 3 oraz 4 osób – czym zdecydowanie przewyższa „zwykłe” Abalone. Jako gra logiczna – dla mnie klasyka, jak dla planszówek Osadnicy.... Kupiłabym przy okazji większej gotówki :)

Niedzielę chcieliśmy rozpocząć od Filary Ziemi, jednak była w użyciu. Toteż zajęliśmy się logicznymi.
Na pierwszy rzut poszedł DVONN – ciekawy, ciekawy. Początkowo zasady nieco się myliły z TZAAR. Gierka podoba mi się, gdyby była nieco tańsza myślę że byłabym skora do zakupu.

Na stoliku położyliśmy GIPF, ale nie został rozegrany – z powodu braku znajomości zasad czy też (wstyd się przyznać) języka innego niż polski. Mam jednak nadzieję, że uda nam się kiedyś zagrać, bo zapowiadał się równie ciekawie jak DVONN.

Hive – pozytywne wrażenie, mimo że nie lubię owadów wszelkiego rodzaju :) Jako przerywnik, szybka gierka czemu nie? Dorzuciłabym do kolekcji.

Ostatnie pojawiły się na stole Filary Ziemi. Zasady okazały się prostsze niż by się na początku wydawało. Gra przypomina trochę Stone Age. Graliśmy tylko w dwójkę. Pewne jest to że w 4 gra byłaby znacznie ciekawsza. Mówią, że jest to lżejsza wersja Caylus – nie wiem, nie znam. Myślę, że Filary... to dobra pozycja, warta zakupu.
A jak Tobie Paweł podobały się Filary Ziemi?
Ostatnio zmieniony 26 gru 2008, 01:21 przez bozenka, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
DanCo
Posty: 668
Rejestracja: 27 maja 2008, 11:55
Lokalizacja: Zdzieszowice

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: DanCo »

Przyszła kolej na podsumowanie rozgrywki w słynne już Dominion, moja piąta rozgrywka na ostatnim Pionku.

Dominion, Dominion, Dominion. Właściwie to co ja mam napisać.
Zacznę od początku ale koniecznie wytrzymajcie do końca.
Gra mi jakoś nie podeszła. Coś w niej było nie tak. Zrzucałem winę na małe napisy, na język angielski, na oświetlenie - akurat nad Nami nie było żarówki a najbliższa też była bardzo daleko, by w pełni oddać warunki w jakich przyszło mi się zmierzyć z tą grą i przeciwnikami dodam, że słoneczko już jakieś 30min wcześniej powiedziało "ja stąd spadam" no i za jasno nie było. Zrzucę jeszcze winę na szybkie tłumaczenie - chyba nikt z Naszej czwórki w pełni nie zrozumiał zasad. Ogólnie gra w czasie rozgrywki czasami mi się podobała - mój ruch - ale przeważnie mi się nie podobała. Powiem szczerze, że byłem na "nie".
Minęło kilka godzin i ... zwątpienie, czy na pewno na "nie". W sumie nie było tak źle.
Minął dzień i ... jeszcze większe zwątpienie. Rozmowa z Bożenką i okazuje się, że Ona również już nie jest taka pewna, że ta gra jej się nie podobała. Dochodzimy do wniosku, że na pewno źle graliśmy (najprawdopodobniej dwie akcje były źle rozgrywane - jeszcze się o tym na 100% kiedyś przekonam), że możliwe, iż za szybko skończyliśmy grę. Ogólnie już nie jesteśmy na "nie", a wręcz przeciwnie na słabe "tak".
Mija kolejny dzień i ... oboje jesteśmy na "tak". Z chęcią oboje zagramy w tą grę jeszcze raz, a właściwie to kilka razy. Podoba nam się zarówno mechanika jak i całokształt tej gry. Ja byłbym skory nawet kupić tą grę. Wiadomo jednak chyba już całemu światu, że mój portfel tego by nie wytrzymał, a poza tym po rozmowie z Uiek'iem tym bardziej jestem za nie kupowaniem tej gry (rozmawialiśmy o żywotności kart).

Podsumowanie:
Nie dziwią mnie wysokie noty na BGG. Gra może się podobać. Z pewnością powinno się w nią zagrać kilka razy (najlepiej z kimś kto wszystko jeszcze w czasie rozgrywki wytłumaczy) by móc opanować zarówno karty jak i możliwości samej gry. Jestem za "kupić", przy czym sam nie kupię (chyba, że znajdę za pół ceny).
Awatar użytkownika
Seeker
Posty: 64
Rejestracja: 26 maja 2007, 09:47
Lokalizacja: Kędzierzyn-Koźle

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: Seeker »

A oto moje parę słów na temat Pionka #9. Byłem tylko w sobotę 29.XI.2008, prawie od samego początku (przybyłem około 10:20) do niemal samego końca (około 19:45 kupowałem bilet na dworcu w Gliwicach). Zagrałem tylko w cztery tytuły:
Filary Ziemi (1x)
Eufrat i Tygrys (1x)
Cytadela (1x)
Zooloretto (2x)
- i jestem zdziwiony jak to było możliwe, że taka mała ilość poznanych gier w tyle godzin. Czas ulatywał za szybko i poza Eufratem i Tygrysem którego jako tako czaiłem z instrukcji, każda gra była mi znana tylko z tego, co kiedyś w czyichś recenzjach przeczytałem. Poznałem kilku ludzi, przekonałem się, że na Pionku było trochę tatusiów z synami. Co ciekawe, tak ogólnie odniosłem wrażenie, że przewaga iczebna chłopaków (bez względu na wiek) nad dziewczętami (tu raczej młode dziewczęta i kobiety) była mniej wyraźna niż na poprzedniej, ósmej edycji Pionka. To się chyba nazywa czasem współczynnikiem feminizacji. Trzeba przyznać, że wzrósł wyraźnie.

Właściwie każda z poznanych gier mi się podobała. W każdej znalazłem coś ciekawego. Ale po kolei.

Filary Ziemi - ślicznie wykonana gra, grafiki Michael'a Menzel'a aż biją po oczach dopieszczeniem detali. No i dostrzec można wyraźne podobieństwo ze Stone Age do którego tenże pan również stworzył grafikę. Trochę te gry mają również wspólnego w mechanice, tak jak już wyżej Bożena napisała. Zajmowanie pól przez jednego gracza ogranicza wybór kolejnych graczy, zdobywanie surowców (później przetwarzanych na punkty zwycięstwa przez zatrudnianych rzemieślników), wysyłanie ludzi w teren po surowce, żeby wymienić kilka. Bardzo interesujący wydał mi sie mechanizm obsadzania budowlańców na poszczególnych polach głównej planszy (na srebrnych kółkach). Jesto to losowe (wyciągnie z woreczka na chybił trafił), ale nadmiar szczęścia okupowało się wyższą zapłatą za możliwość wprowadzenia na planszę swojego budowlańca przed innymi graczami. W grze tej miałem wrażenie, że dosyć ważna stawała się specjalizacja - ja np. dość nastawiłem się przede wszystkim na pozyskiwanie i przetwórstwo drewna, za to kamienie bardzo doceniłem, kiedy pojawiła się możliwość zatrudnienia rzeźbiarza. Udało mi się również zatrudnić takiego czarnego chłopka i do końca gry wspierał moich robotników. Pochwalę się trochę i powiem, że udało mi się zająć drugie miejsce (47 VP) i tyle samo VP miał zwycięzca. Skończył z 4 pieniążkami, ja z dwoma, stąd druga pozycja. Ostatnia runda była naprawdę zacięta. Wykorzystałem do cna wszystkie posiadane surowce i żaden rzemieślnik nie leniuchował. Ciekawa dosyć gra, daje wiele możliwości zdobywania punktów zwycięstwa. Trochę losowość może niekiedy znacząco zaważyć na przebiegu rozgrywki, mnie to jednak bardzo nie razi, bo ja akurat nie mam nic przeciwko pewnemu stopniowi losowości w planszówkach. Grę oceniłem póki co na mocną 7 na BGG, zastanawiam się nad 8, ale - musiałbym ponownie zagrać. Na pewno gra ta trochę faworyzuje graczy już ją znających, wiedzących jakie karty pojawią się w kolejnych turach i mogących bardziej świadomie planować swoje posunięcia.
Moja ocena - chętnie jeszcze zagram, ale na razie nie wpisałem na moją prywatną "must have". Ciekawy jestem dodatku. Mam nadzieję, że ktoś to kupi...

Eufrat i Tygrys - tę grę na początku żałowałem, że wybrałem. No, ale wybierając ją w wypożyczalni (jeszcze przed rozgrywką w Filary Ziemi) nie wiedziałem, że przyjdzie mi tamtej soboty grać także z małymi chłopcami. W czwórkę zagraliśmy. Niejaki Łukasz (tak na oko to mój rówieśnik), oraz Marek z synem Krzysiem i ja. Z początku mocno się obawiałem, że ten tytuł okaże się zbyt ciężki, ale na szczęście z fachowym wsparciem pomarańczowych koszulek (dzięki bogas i Silent !) oraz pewnego kolegi z sąsiedniego stolika udało się grę rozpocząć. No i początki, zgodnie z przewidywaniami, trudne. Co chwilę pojawiały się wątpliwości i niejasności. Po paru minutach zasady stawały się coraz to bardziej intuicyjne i ku mej uciesze również Krzysiu świetnie rozumiał jak zdobywać punkty. Gdy pytań było coraz mniej, nad naszymi głowami zaczęły unosić się mgiełki myśli, jak sądzę. Gra ta rzeczywiście jest wymagająca, bardzo wiele danych trzeba uwzględniać naraz. Jak chyba wiecie, chodzi o zdobywanie punktów zwycięstwa w czterech dziedzinach (sferach?): religijnej, rolniczej, handlowej oraz arystokratycznej. Najpierw chciałem napisać - rozwijać swoje królestwa w czterech dziedzinach, ale jak rozgrywka dobitnie pokazała, to gdzie kto rządził zmieniało się bardzo często i słowo zwrot "rozwijać królestwo" jest mocno tymczasowy jeśli idzie o tę grę. Można powiedzieć, że gra ta ciekawie naśladuje historię: zmiany władców, sfer wpływów, katastrofy, korzyści z osiągnięć cywilizacji (w EiT np. z monumentów), spokojny zrównoważony rozwój co rusz zakłócany przez mniejszej bądź większej skali konflikty. Podobają mi się warunki zwycięstwa, bo to właśnie "pięta Achillesowa" graczy, czyli najgorzej rozwinięte sfery (sfera) są brane pod uwagę, a to oczywiście wymusza dosyć równomierny rozwój i, że tak finansowo powiem, dywersifikację punktowania.
Moja ocena - grze dałem na BGG mocne 8 choć coś mi mówi, że przy bliższym (tj. częstszym) poznaniu zasługuje na więcej. Tytuł wpisałem na swoje "kiedyś kupić chcę, ale obawiam się, że będzie problem z chętnymi".

Cytadela - kolejna gra z wybieraniem ról jaką poznałem (pierwszą jest oczywiście Puerto Rico). Bardzo się spodobała wszystkim, z którymi grałem, a zasiadło nas do tej gry w robudowywanie dzielnic pięć osób. Tytuł znacznie lżejszy w porównaniu do wcześniej rozegranych gier, dosyć płynny w mechanice (gdy się utrwali w głowie, co daje graczowi każda z możliwych do wyboru postaci). Zasady składnie i gładko objaśniła nam jedna z "pomarańczowych koszulek", niejaka Kasia "Squirrel". Początki były dość powolne, ale szybko się rozkręciliśmy. Ciekawa ta karcianka. Każdy z graczy "przeżuwa" w myślach, którą postać opłaci mu się najbardziej dobrać spośród tych jeszcze dostępnych, po czym ma do wyboru a) albo dobrać dwie monety, albo dobrać dwie karty, jedną z nich zachować i drugą odrzucić, b) może wybudować którąś z dzielnic (miejsc w mieście), którą ma na ręku płacąc określoną ilość pieniążków; i najciekawsze, czyli c) skorzystać ze zdolności danej postaci. Ja powiem tyle, że w tej grze zostałem zabity przez Zabójcę, kilkakrotnie okradziony przez Złodzieja, ograbiony ze świetnych kart przez Magika, nie zostałem ani razu Królem, za to bywałem Biskupem, Kupcem, Architektem i Generałem. Po powrocie z Pionka poszukałem tej gry na necie. Można pograć np. tutaj, ale jakoś niespecjalnie mam ochotę grać w to przez net. Wiele się traci. bo przemiłe to wrażenia widzieć skutki doboru odpowiedniej postaci i reakcje tych, którym w najmniej dla nich odpowiednim momencie coś ukradło, czy wręcz uniemożliwiło działanie na czas danej rundy (Krzysia to nazwałem etatowym Zabójcą - co miał możliwość wybrać tę postać to czynił to bez wahania), bądź zniszczyło dzielnicę. Świetna gra dla każdego, kto nie ma skłonności obrażania się czy boczena na innych graczy. Grę tę skończyłem na trzeciej albo czwartej pozycji,ale nawet gdybym uplasował się na ostatnim miejscu to gra bardzo by mi się podobała.
Moja ocena - mocna 8, chętnie bym kupił, gdyby było gdzie...

Zooloretto - czyli zdobywca Spiel des Jahres 2007. Cieszę się, że poznałem tę grę. Wypożyczona gra była w wersji niemieckiej, na szczęście właściciel gry dołączył skrót zasad gry po polsku i świetnie wyjaśnił jej zasady (kolejne podzięki dla bogasa). Ta gra rzeczywiście jest mocno familijna, w sam raz do pogrania przez rodzinę po niedzielnym obiadku. Bożenie, miłośniczce Coloretto, mechanika nadzwyczaj przypadłaby do gustu. Chyba można powiedzieć, że autor gry, Michael Schacht, w oparciu o mechanikę swej słynnej karcianki z kameleonami, stworzył grę którą rozbudował o pogodną tematykę, opracował sprytne i proste mechanizmy zarabiania i wydawania gotówki, dał graczom pozarządzać rozlokowywaniem zwierząt na wybiegach - i zyskał uznanie krytyków. Moim zdaniem ta gra aż na tytuł Spiel des Jahres to raczej nie zasługuje, ale uważam, że to rzeczywiście świetna pozycja, kiedy chcemy zagrać w coś prostego, w coś do postawienia na stół zamiast deseru, co można wytłumaczyć w kilka minut planszowym nowicjuszom i do czego chce się chętnie powracać. Wysmakowana graficznie, prosta w zasadach, ucząca "planowania przestrzeni" (w tym też czuć starszego karcianego "krewniaka"). I ta radość, kiedy na wybiegu uda się skompletować parę i pojawi się potomek (albo zgrzyt zębami, gdy na teego potomka nie ma już miejsca na wybiegu...). No i dbajmy o zwiedzających - budki z jedzeniem nie zawadzą. Gdy graliśmy pierwszy raz, to nie rozbudowałem swego zoo, poprzestając na trzech wybiegach. Wszyscy pozostali gracze dokupili wybieg czwarty - no i jakoś się okazało, że to nie jest konieczny warunek do wygranej... Za drugim razem rozbudowałem swoje zoo - i nie wygrałem. Lubię gry, w których nie ma pewnych sposobów zwycięstwa... Lubię gry, w których interakcja jest na wysokim poziomie. Z pewnością Zooloretto oba te warunki spełnia.
Moja ocena - na BGG dałem 8, więc bardzo wysoko. Chętnie kiedyś kupię - jak nie sobie, to komuś, kogo odwiedzam. Ot tak, w prezencie, bez potrzeby okazji. Jednak cena w okolicach 90-100zł trochę mnie odrzuca i taki prezent to raczej w przyszłym roku.

Reasumując - każdy z czterech zagranych tytułów przypadł mi do gustu, w każdym znalazłem coś co przypadło mi do gustu. Wiem, że do swojej kolekcji chciałbym kiedyś dołączyć Eufrat i Tygrys oraz Cytadelę, kogoś z rodziny obdarowałbym chętnie grą Zooloretto a u kogoś z sekcji planszowej z radością widziałbym Filary Ziemi.

-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-

W najbliższy czwartek zagrałbym chętnie w którąś z gier: Eufrat i Tygrys[/] (1,5h), 6 bierze! (0,5h ?), Hej! To moja ryba! (0,5h ?), Portobello Market (45 min. ?), Osadnicy z Catanu (1,5h). Na co najmniej 3 z tych tytułów powinno starczyć czasu. A jak nie te, to w inne też mogę. Co myślicie o tym, by kiedyś zagrać w najnowszą wersją Magii i Miecza czyli w najnowszą grę wydaną przez Galaktę, tj. Talisman. Magia i Miecz?

Seeker, 2008-12-02, 17:13
===================
Na szukanie lepszego świata nie jest jeszcze za późno.
Alfred Tennyson
===================
Seeker, GG: 1425234
Moja PlanszówKolekcja
bozenka
Posty: 36
Rejestracja: 23 paź 2008, 08:59

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: bozenka »

Seeker pisze:...a u kogoś z sekcji planszowej z radością widziałbym Filary Ziemi.
u kogo na przykład? :)
Seeker pisze:Co myślicie o tym, by kiedyś zagrać w najnowszą wersją Magii i Miecza czyli w najnowszą grę wydaną przez Galaktę, tj. Talisman. Magia i Miecz?
czyżbyś planował zakupić lub też znasz kogoś zainteresowanego zakupem? z tego co wiem to premiera będzie 16 grudnia.
Awatar użytkownika
Wallenstein
Posty: 969
Rejestracja: 20 kwie 2006, 08:00
Lokalizacja: Kędzierzyn-Koźle

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: Wallenstein »

bozenka pisze:
Seeker pisze:...a u kogoś z sekcji planszowej z radością widziałbym Filary Ziemi.
u kogo na przykład? :)
Może u mnie? :D Choć jeszcze nie teraz.
Stałe rabaty: REBEL 10%, PLANSZOSTREFA 11%. Chętnych zapraszam na priv.
bozenka
Posty: 36
Rejestracja: 23 paź 2008, 08:59

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: bozenka »

Fajnie, pod warunkiem że w końcu dołączyłbyś do wspomnianej sekcji planszówkowej ;)

To kiedy wpadniesz na dłużej?
Awatar użytkownika
DanCo
Posty: 668
Rejestracja: 27 maja 2008, 11:55
Lokalizacja: Zdzieszowice

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: DanCo »

Wracając do Pionka.
My z Bożeną byliśmy w sobotę od 11 do około 18 - może mniej. Bo w McDonalds straciliśmy trochę czasu na wieczór a rano niezaplanowana reklamacja w Kęcie no i krążenie po Gliwicach by znaleźć wolne miejsce dla auta (na drugi raz będzie szybciej bo mam super uliczkę).
W niedzielę także spóźnienie i byliśmy tuż przed 11, a ponieważ mieliśmy być na urodzinach na 16:30 to godzinę wcześniej wyjechaliśmy.
Ogólnie w sobotę 7h, a w niedzielę niecałe 4h (jeśli chodzi o granie bo czekaliśmy trochę na Filary Ziemi).

Zdziwiło mnie Paweł, że byłeś tak długo a tak niewiele gier rozegrałeś.

Eufrat i Tygrys ma Artur jak się nie mylę (Bożena też tak mówi).

Wallenstein - popieram Bożenkę. Gra moim zdaniem jest mniej ważna niż obecność na spotkaniu. Gier jednak trochę jest. Nie wiem ile Ty masz ale te pozycje jakie posiadamy reprezentują dość szeroką gamę gier planszowych - wiadomo, że nie we wszystkie gramy i nie o wszystkich piszemy. Ogólnie polecam zaznajomienie się z Naszymi zasobami na BGG, do tego dodać kilka gier Artura, który nie wymienia Swoich gier, a ma dość dobre tytuły.

Kolej na numer 4) Adel Verpflichtet czyli Hoity Toity. Już nie pamiętam jak się ona znalazła na Naszym stole. Wiem, że był ... a pamiętam ... polazłem po kolejną grę i poprosiłem Trzewika by wybrał coś pod kątem NOWEGO gracza (Małgosia pierwszy raz była na Pionku i w sumie to był jej pierwszy kontakt z grami planszowymi w tej postaci). Wybrał właśnie Adel Verpflichtet oczywiście w wersji niemieckiej. Wybrał a później wytłumaczył. Kolejny raz miałem serię głupich pytań (nie zauważyłem wszystkich kart), z którymi Ignacy dość szybko sobie poradził. Rozpoczęliśmy grę pod jego czujną kontrolą. Dwie rundy później byliśmy sami i w większości wiadome było co mamy robić (nie wiedzieliśmy co się dzieje w przypadku złapania złodzieja przez kilku detektywów). Ogólnie gra jest bardzo prosta. Właściwie nie ma co jej opisywać. Każdy powinien w nią zagrać. Jest naprawdę świetna.

Podsumowanie:
Gra z prostymi zasadami. Szybka rozgrywka. Wadą jest jej stosunkowo wysoka cena. Planuję zakup tej gry (nie oceniam jej na 10, ale 8 spokojnie daję, mam też możliwość odkupienia jej po niższej cenie i to jest dla mnie chyba najważniejsze).
Awatar użytkownika
DanCo
Posty: 668
Rejestracja: 27 maja 2008, 11:55
Lokalizacja: Zdzieszowice

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: DanCo »

Cofamy się i stajemy na 3) czyli Marrakesz. W sumie nie ma za bardzo o czym pisać. Gra z brzydką planszą, takim sobie pionkiem (nasz jakiś taki bez wyraźnych rys twarzy), nawet fajną kostką, ładnymi pieniążkami i bardzo ładnymi dywanikami. W grze chodzi o "handel" dywanami na bazarze w Marrakeszu. Gracze ruszają się na przemian jednym kupcem. Rzut kostką mówi o ile pól przesuwa się kupiec (przed rzutem można zdecydować czy ruszamy się na wprost, czy w lewo, czy w prawo o 90 stopni). Po ruchu pionkiem decydujemy gdzie będziemy "handlować" dywanami. Możemy rozłożyć jeden dywan na puste pole, lub na dywany innych graczy (nie wolno zakryć w całości dywan innego gracza). Rozgrywka przebiega dość płynnie.

Podsumowanie:
Proste zasady, szybka rozgrywka, dobry przerywnik, ładne dywaniki i pieniążki.
Plansza jakaś taka mało wyraźna, do tego cena w stosunku do jakości/miodności jak na przerywnik nie jest zbyt korzystna. Kupiłbym jakby kosztowała z 70-75zł. Zagrać u kolegi z wielką przyjemnością.
Awatar użytkownika
DanCo
Posty: 668
Rejestracja: 27 maja 2008, 11:55
Lokalizacja: Zdzieszowice

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: DanCo »

Dwa tematy:
1) Spotkanie Planszaków
2) Pionek i druga gra


1) Spotkanie Planszaków

Czwartek podjeżdżam pod MDK w Koźlu i nie wiedzę samochodów innych planszaków. Wchodzę, idę do galerii i widzę samotnie siedzącą, grającą w gierkę na telefonie Bożenę. Nie tracąc czasu rozgaszczam się i rozkładam PitchCar Mini. Chwilę później wchodzi grupka osób a wśród nich: Aga, Ania, Artur, Paweł i Tomek. Czyli jest nas już siedmioro. Szybkie kwalifikacje i zaczynamy.
Pierwsze zakręty i mamy grupkę uciekinierów: Daniel, Aga, Tomek. Tuż za nimi Ania i Artur, a troszkę dalej Bożena i Paweł. Roszady są ale niewielkie. Parę minut później Daniel prowadzi, Tomek tuż za nim, Aga kilka razy podjeżdża i oddala się. W środku i na końcu stawki podobnie. Ostatnie okrążenie ma się zacząć i na prowadzenie wychodzi Tomek. Trzy bardzo dobre ruchy i staje się samotnym liderem. Aga dochodzi Daniela i oboje walczą o drugą pozycję. Reszta walczy. Bożena trochę odstaje przez dwa, trzy nieudane ruchy. Ostatecznie wygrywa Tomek, później Daniel, Aga. Reszta chwilę później jest już na mecie, Bożena samotnie bardzo szybko dojeżdża do kratownicy na planszy. Tomek może jest zadowolony ze zwycięstwa ale najbardziej szczęśliwy jest Artur. Skończyła się ta "głupia gra".

Rozdzielamy się na dwie grupki - jak zawsze każdy chce we wszystko zagrać i jest problem z podziałem. Ania, Artur i Paweł to jedna paczka. Aga, Bożena, Tomek i Daniel - druga.

Ja opisuję drugą grupkę.
Na stół trafiają Osadnicy z Catanu z dodatkiem Żeglarze z Catanu. Dawno w nią nie grałem i miałem problem z wytłumaczeniem jej prostych zasad. Jakoś przez to przebrnęliśmy i rozpoczęliśmy grę. Grę można opisać jednym wyrazem, właściwie cyferką: "5". Bożena, szła jak burza. Później jakoś reszta ruszyła. Później znowu Bożena. Ogólnie Tomek po jednym z ruchów Bożeny wpadł na pomysł, by zliczyć jej punkty. Zrobił to i wyszło mu 11. Ja też to zrobiłem i wyszło mi KONIEC GRY czyli 13. Przeliczyliśmy jeszcze raz i okazało się, że jest już po grze. Bożena miała 13 punktów a reszta w okolicach 8.
Portobello Market to kolejna gra w jaką zagraliśmy. Jeszcze prostsza gra i jeszcze gorzej mi się tłumaczyło. Coś słaby dzień miałem. Wszyscy załapali i rozpoczęliśmy grę. W sumie bardzo wyrównana rozgrywka. Nikt zbyt daleko nie odskakiwał. Pod koniec Bożena zablokowała moją premię. Ja straciłem już zupełnie humor :) Straciłem jeszcze jakiekolwiek szanse na awans punktowy. W grze pozostali Aga, Bożena i Tomek. Aga zbudowała dwa ostatnie bazary rozpoczynając w ten sposób ostatnią rundę. Ja już nic zrobić nie mogłem. Nie chciałem dać za free punktów Tomkowi i Bożenie więc postawiłem bazar byle gdzie. Tomek ma minimalną przewagę nad Bożeną. I to On miał swoją ostatnią szansę na zwiększenie zdobyczy punktowej. Stawia dwa bazary i zdobywa kilka punktów. Nie zauważa jednak, że przez to zostawia szansę na zdobycie punktów Bożenie (danie bazarów wszędzie byle nie w to miejsce dałoby mu zwycięstwo). Ostatni bazar i Bożena minimalnie wygrywa.
Handlarz win. Ania, Artur i Paweł zakończyli grę. My zaczynaliśmy akurat Handlarza win i Paweł dołączył do nas. Jeszcze raz szybkie tłumaczenie (Paweł miał w tym czasie krótką rozmowę telefoniczną toteż miał trudniejszy start) i zaczęliśmy grę. W sumie ciężko mi jest coś więcej o tej grze powiedzieć. Na pewno najlepiej grała Aga i to Ona wygrała. Wiem też, że musimy robić piramidy bo wówczas najwięcej się zyskuje. W sumie tyle wiem :) Trzeba zagrać w tą grę jeszcze by coś więcej o niej powiedzieć. Chyba, że Wy macie jakieś inne spostrzeżenia to podzielcie się z nimi.


2) Pionkowa gra

Zlot czarownic był drugą grą jaką rozegraliśmy na ostatnim pionku - w sobotę. Bardzo mi się podoba ta gra. Na pewno byłaby bardziej atrakcyjna za drugim, trzecim razem. Wówczas każdy z graczy potrafiłby optymalnie spoglądać na kości i szybciej znalazłby zaklęcia (w skrócie, w grze rzuca się kośćmi na których są różne malunki, np. pajęczyna, błyskawica, nietoperz, oko itd, każde powtarzające się kości są eliminowane, to co pozostanie tworzy zaklęcie, ponieważ są dwa kolory to mogą być dwa zaklęcia, jak gracz ma wrażenie, że odnalazł zaklęcie to zakrywa kości specjalną zakładką i wszyscy gracze starają się odtworzyć owo zaklęcie za pomocą kart, trafiasz to jedziesz do przodu, nie to nie). Gra z pewnością byłaby przyjemna przez pierwsze rozgrywki a czy na dłuższą metę również. Tego nie jestem pewien. Na pewno warto w nią parę razy zagrać.

Podsumowanie:
Zagrać u kolegi
Awatar użytkownika
DanCo
Posty: 668
Rejestracja: 27 maja 2008, 11:55
Lokalizacja: Zdzieszowice

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: DanCo »

1) czyli pierwsza rozegrana gra na Pionku - Podróż do wnętrza ziemi.

Przyjemna gra. Trochę zgadzam się z odczuciem Bożeny, że jest ona podobna do Złotego kompasu. Gra jednak jakoś mnie nie urzekła, przynajmniej nie na tyle bym chciał ją kupić. Jakby ktoś ją miał to zagram jednak pod warunkiem, że nic ciekawszego by nie było - nowa, inna gra na pewno jest dla mnie ciekawsza niż Podróż do wnętrza ziemi.

Podsumowanie:
Zagrać u kolegi i przekonać się czy takie gry misie lubią najbardziej.
Awatar użytkownika
Seeker
Posty: 64
Rejestracja: 26 maja 2007, 09:47
Lokalizacja: Kędzierzyn-Koźle

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: Seeker »

Parę słów o ostatnim spotkaniu sekcji planszowej, z naciskiem na stolik, przy którym zasiedli Ania, Artur i niżej podpisany.

Pierwszą grą jaką rozegraliśmy były Ghost Stories. Interesujący tytuł (i mocno niebiblijny, w nawiasie zauważę), opowiadający o zmaganiach taoistycznych kapłanów z chcącą powrócić z zaświatów którąś tam inkarnacją przerażającego Wu-Fenga. Ów Wu-Feng posługuje się licznymi zastępami swoich sług, które nawiedzając wioski chińskie powodują ich rozliczne problemy i wzbudzają paraliżujący strach ludności - a to dopiero drobna zapowiedź tego, co się stanie, kiedy ujawni się sam straszliwy Wu-Feng. Ghost Stories to gra kooperacyjna, w której gracze jednocząc siły próbują zwyciężyć grę. Coś podobnego ma miejsce w Shadows over Camelot czy Pandemic (obie te gry póki co kojarzę tylko z teorii). Jeśli wioska oceleje a Wu-Feng zostanie odesłany tam skąd przybył - gracze mogą sobie pogratulować. W przeciwnym wypadku wioski, miasta, państwa a wreszcie cały świat pogrąży się w mroku... . Terenem działania jest mała chińska wioska, w której ma odrodzić się Wu-Feng i od graczy zależy czy poradzą sobie jeszcze "w zarodku" z odradzającym się złem. Pierwszy chyba raz miałem okazję zagrać w grę kooperacyjną. Przyjemne doświadczenie. Gracze chcą współdziałać, nie rywalizować. Nie ma tu możliwej roli zdrajcy (co może się zdarzyć w Shadows over Camelot), gracze działają trochę jak starożytni Spartanie na polu bitwy, gdy wojownicy nawzajem się ochraniali i razem zwiększali swoją skuteczność. Gra ma przebieg mniej więcej taki: z którejś strony wioski pojawia się jakaś zjawa, maszkara nieziemska, jakiś znany z horrorów i orientalnych (jak i europejskich) ludowych wierzeń potwór (typu Zombi, Czarna Wdowa, Mroczna Kochanka, Ghoul, Gnijący trup, Odcięte głowy itp.). Jeżeli taki przyjemniaczek wystarczająco zbliży się do wioski to nawiedza odpowiednią jej część (pole). Pole takie zostaje odwrócone i póki takie pozostaje, gracze nie mogą korzystać z pomocy jakiej udziela. Potem następuje ruch gracza. Może on przesunąć swego kapłana na któreś z pól i jeśli to pole jeszcze nie zostało nawiedzone skorzystać z korzyści, jakie te pole daje (np. poświęcenie części swej energii życiowej by odesłać jakiegoś potwora, albo zapalić w świątyni płomień którego kolor wspomoże walkę z duchami tegoż właśnie koloru (Artur, nie namieszałem?...) ). Może również próbować odprawić egzorcyzmy i odesłać paskudę w zaświaty. Dzieje się to losowo, poprzez rzut kolorowymi kośćmi, gracze mogą jednak wydatnie zwiększyć szansę odesłania danego stwora poprzez używanie zebranych znaczników, stosowanie swoich zdolności i inne bonusy. Potem znów następuje faza duchów, potem kolejny gracz, faza duchów, następny gracz itd.

Całość jest bardzo estetyczna, sprawia przyjemność zmysłowi wzroku jak i dotyku. Tematyka z mechaniką współgra elegancko. No i bardzo wydaje mi się ważne, że gra jest trudna. Naprawdę trzeba się nagłówkować, aby zwyciężyć hordy Wu-Fenga. Nam się udało, ale prawdopodobnie kilka razy wątpliwości obróciliśmy na naszą korzyść i kto wie, czy to aby nie przeważyło. Z tego co czytałem, to większość rozgrywek kończy się przegraną graczy. My zagraliśmy na najłatwiejszym poziomie trudności, a mieliśmy wielokrotnie ostrą "zagwozdkę" z otaczającymi wioskę sługusami ciemności. Myślę, że to zaleta, bo wydatnie podnosi się satysfakcja z wygranej. Wiele duchów jest bardzo groźnych, utrudniających poważnie rozgrywkę (np. potrafią zabrać jedną z kości używanych przez graczy do walki z nimi, albo zwyciężone mogą rzucić na gracza klątwę i inne). Ania z Arturem pierwszy raz zagrali w trzy osoby. Początek gry wydał się im łatwiejszy niż dotąd, pojawiające się maszkary prędko przepędzaliśmy skąd wypełzły. No, ale do czasu. Potem nasza trójka obrońców ledwie zipała, w grze pojawiały się przestoje na tzw. "burzę mózgów", gdy szukaliśmy optymalnych rozwiązań narastających problemów z siłami ciemności. Chętnie jeszcze kiedyś zagram w tę grę, na razie dałem jej 7 na BGG.

Eufrat i Tygrys to drugi rozegrany przez naszą trójkę tytuł. Grę tę już opisałem krótko we wcześniejszym wpisie. Reguły się oczywiście nie zmieniły, ale sama rozgrywka była dla mnie zupełnie inna niż ta, z jaką miałem do czynienia na Pionku #9. Było drapieżniej, konflikty wyłaniały się co chwilę i żadna moja nieuwaga czy niedopatrzenie nie pozostało niewykorzystane. I w sumie to jestem wdzięczny Ani i Arturowi, że spuścili mi porządne manto. Raz jeszcze się przekonałem, jak boleśnie wymagająca to gra. Podtrzymuję jej ocenę na BGG (8).

Potem zagraliśmy w Die Weinhändler, o czym DanCo już napisał.

-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-

Mam pożyczoną grę Keltis. Zagraliśmy wczoraj z Agnieszką i wydała nam się średnio ciekawa, jednak chcielibyśmy grę tę poznać przy 3 lub 4 graczach. Jak ktoś byłby zainteresowany to mogę przynieść w najbliższy czwartek. Zwyczajowo już zachęcam do podawania swoich propozycji na następne spotkanie. Jak chodzi o mnie to mnie oczywiście nie udało mi się zagrać w Portobello Market czy Osadników z Catanu. Normalka... Może następnym razem? A tak to chętnie łyknę którąś z gier: Puerto Rico, Santiago, 6 bierze!.

Seeker, 2008-12-07, 15:24
===================
Na szukanie lepszego świata nie jest jeszcze za późno.
Alfred Tennyson
===================
Seeker, GG: 1425234
Moja PlanszówKolekcja
bozenka
Posty: 36
Rejestracja: 23 paź 2008, 08:59

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: bozenka »

Chętnie zagram w Keltis.
Awatar użytkownika
Seeker
Posty: 64
Rejestracja: 26 maja 2007, 09:47
Lokalizacja: Kędzierzyn-Koźle

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: Seeker »

Kilka słów o ostatnim spotkaniu czwartkowym (z 2008-12-11). Tym razem odbyło się nie w galerii (gdzie miało miejsce w tym czasie jakieś spotkanie natury politycznej), a w sali plastycznej na I piętrze (sala nr 21). W scenerii pełnej rzeźbionych figurek, farbek, malowanek, wycinanek, itp., na stołach ociekających jeszcze gdzieniegdzie świeżą plasteliną, miały miejsce następujące pokojowe starcia, w których zmagało się sześciu mocarzy (Ania, Bożena, Artur, Daniel, Tomek i niżej podpisany).

Rozpocząłem z Tomkiem od Abalone, jednak gdy na planszy przeciwne wojska zbliżyły się do siebie, przybyli Bożena z Danielem. Abalone ustąpiło pola grze Keltis. Raczej gra się spodobała, choć nie wywołała większego entuzjazmu, jaki tak utytułowany tytuł zdawałoby się, że potencjalnie powinien... Nie grałem jeszcze w Zaginione Miasta, ale z tego co mówili Bożena z Danielem mogę sobie wyobrazić o co chodzi w znanej karciance. Wygrał Daniel, potem nie pamiętam kolejności. Wiem, że byłem czwarty, ze zdobytym... 1 punktem. Ehem, to i tak nie najgorzej, bo więcej niż zero (wczoraj udało mi się zdobyć minus 3 punkty...., sam siebie zadziwiam). W czasie gdy rozgrywka w celtyckie kamienie miała się ku końcowi przybyli Ania z Arturem i od razu wzięli się za Pick & Pack. Gdy obie grupy skończyły mniej więcej w tym samym czasie, dokonaliśmy pierwszego podziału na grupy 3 osobowe.

Ania, Artur i Daniel zmagali się z siłami Wu-Fenga w grze Ghost Stories, natomiast Bożena, Tomek i ja rozegraliśmy szybką partię w Puerto Rico. Tomek powtórzył strategię z poprzedniego razu stawiając na fazy kapitana (Port i Nabrzeże) - jednak tym razem to nie przyniosło wygranej. Zwyciężyła Bożena, sprytnie osłabiając męską czujność słowami typu "nie pamiętam do czego służą poszczególne budynki", "i kogo ja mam teraz wybrać?". Spektrum damskich sztuczek wymierzonych przeciwko facetom jest naprawdę rozległe... Skończyliśmy mniej więcej w czasie, w którym taoistyczni kapłani obronili chińską wioskę i resztę świata. Nastąpił drugi podział na grupy.

Bożena, Daniel i Tomek rozpoczęli przemyt grając w grę Manila, zaś ja potłumaczyłem Ani i Arturowi zasady gry Giganten - i zostałem koniec końców przez nowicjuszy pokonany. To był wieczór zdominowany przez panie, Ania okazała się rekinem naftowym. Jak to później określił Tomek zwracając się do mnie "Jak zwykle przegrałeś?", widząc w co zagraliśmy... W czasie, gdy grupka grająca ze mną wydobywała jeszcze ropę na polach Texasu czy innego Iraku (?), Bożena, Daniel i Tomek zaczęli grać w Hej! To moja ryba!. Wygrał Daniel zdobywając punktów tyle, że Tomek określił to słowami "zdobył więcej punktów niż ja z Bożeną razem wzięci". No dobra, może nie do końca był to wieczór zdominowany przez panie. Po Giganten zagrałem z Anią i Arturem w Polowanie na robale. Chyba nie muszę pisać, że Ania zaliczyła kolejną wygraną...

Chyba wszystkie zagrane tytuły wymieniłem?

Podsumowując rozegrane w całości tytuły: Keltis, Ghost Stories, Puerto Rico, Pick & Pack, Manila, Giganten, Hej! To moja ryba!, Polowanie na robale.

Seeker, 2008-12-13, 12:45
===================
Na szukanie lepszego świata nie jest jeszcze za późno.
Alfred Tennyson
===================
Seeker, GG: 1425234
Moja PlanszówKolekcja
Awatar użytkownika
DanCo
Posty: 668
Rejestracja: 27 maja 2008, 11:55
Lokalizacja: Zdzieszowice

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: DanCo »

Został jeszcze rozegrany Złoty Kompas, w którym wygrał Daniel (czyli ja). Nie zrobił on zbyt wielkiej furory wśród grających - Bożenie wręcz przestał się podobać (gra kupowana była w Niemczech z myślą o Niej), co świadczy, że jest to prosta gra mająca prawie zawsze ten sam koniec - wygrywa najlepiej przygotowana osoba do ostatniej rundy.

W Złoty Kompas graliśmy przed Manilą.

Co do Keltis to mi ta gra bardzo się podobała. I nie dlatego, że wygrałem. Ale dlatego, że to są rozbudowane Zaginione Miasta. Rozbudowane na plus. Więcej graczy, więcej możliwości punktowania jak i utraty punktów, większe szanse na pozyskanie karty itd itd. Dużo dodatków, ale podobieństwa moim zdaniem są przeolbrzymie, szczególności jeśli chodzi o mechanikę. Nawet strategia na zwycięstwo jest podobna. Oczywiście nie zawsze jest to jedyna właściwa strategia ale Nasza ostatnia gra udowodniła, że nie warto wchodzić wszystkimi pionami na szlak czy jak to się zwie w tej grze.
Jakbym nie miał Zaginionych Miast to bym był bardzo za zakupem tego. Niestety jak to już wiele osób przede mną napisało - gra ta jest zbyt podobna do Zaginionych Miast i przez to niejednokrotnie skreślamy ją z listy zakupów.
Awatar użytkownika
Veridiana
Administrator
Posty: 3237
Rejestracja: 12 wrz 2008, 17:21
Lokalizacja: Czyżowice
Has thanked: 15 times
Been thanked: 60 times
Kontakt:

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: Veridiana »

Wpadłam tu do Was na chwilkę, poczytałam, co tam pisaliście o naszej wspólnej połowie soboty Pionkowej :mrgreen: swoją drogą tłumaczenie zasad świetnie mi idzie w porównaniu z samą grą potem... hehe

Chciałam się pochwalić, że kupiłam sobie nowiusieńkie Hoity Toity. I wcale nie za 100zł tylko taniej u Alka. Co prawda jeszcze od wczoraj nie miałam okazji zagrać ale z samego opisu gra się spodobała tej części mojej "graniowej-domowej" grupy, która tego opisu akurat słuchała. Więc gra kupiona bez konsultacji (rzadko tak się zdarza) powinna jednak złapać. hope so.

toż pa ludkowie. która to godzina w Kędzierzynie? :wink: dobrej nocki i samych fajnych gier życzę :D
Awatar użytkownika
DanCo
Posty: 668
Rejestracja: 27 maja 2008, 11:55
Lokalizacja: Zdzieszowice

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: DanCo »

No ja będę kupował używaną ale to za jakiś czas. "Mój dostawca" jest na urlopie :) Mam nadzieję, że uda mi się pozyskać tą grę za 30-40zł.
bozenka
Posty: 36
Rejestracja: 23 paź 2008, 08:59

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: bozenka »

Mnie się Keltis podobało, myślę że jest lepsze od Zaginionych Miast przede wszystkim dlatego, że można grać w nie od 2 do 4 osób, poza tym jak już wspomniał DanCo są bardziej rozbudowane.

Co do Puerto Rico to nie kłamałam mówiąc, iż nie pamiętam funkcji wszystkich budynków, czy też bonusów jakie otrzymujemy mając je w posiadaniu. Wierz mi Seeker, że gdy następnym razem zasiądziemiemy do gry, nie tylko w Puerto Rico, ale w jakąkolwiek będę mówiła to samo, bo jeśli chodzi o moją pamięć do szczegółowych zasad to jest kiepsko - DanCo może potwierdzić. Przyzwyczaił się już do tego i spokojnie przypomina mi zasady gier. Zatem żadne sztuczki nie przyniosły mi zwycięstwa - raczej fuks, bo ja przeważnie przegrywam :)
Jeśli chodzi o szybkość to faktycznie fajnie nam to poszło - płynna rozgrywka. Ani się nie obejrzałam a znowu byłam gubernatorem. I tak ma być.

Po pierwszej rundzie Manili ostał mi się pieniążek z cyferką 2 :( Kiepski początek nie wróżył nic dobrego. DanCo kierował grą będąc przez 2/3 rozgrywki kapitanem. Tomek przyswajał zasady. A ja ciułałam monetki. Nazbierało mi się tego troszkę, jednak za mało, by przegonić DanCo.

Tak, Złoty Kompas coraz mniej mi się podoba, sama nie wiem skąd ta wcześniejsza fascynacja ;) Wiem jednak dlaczego podoba mi się mniej. Otóż, wszystko przez powtarzający się scenariusz: DanCo przez połowę gry pozostaje na końcu, by nazbierać najwięcej kart, po to by w ostatnim etapie gry przejść całą koncową trasę z kulami śnieżnymi i...wygrać. To niesprawiedliwe, że wszystko zależy od tego ostatniego etapu. Muszę kiedyś zagrać bez DanCo lub jakoś pokrzyżować plany hehe.

Veridiana, fajnie że wpadłaś w nasze progi ;)
Na pewno Toity Hoity spodoba się Twojej rodzince, jestem o tym przekonana. Może dzisiaj jesteście już po rozgrywce?
My powstrzymaliśmy się od zakupów jeśli chodzi o gierki, które nam się spodobały po Pionku. Może uda nam się zakupić w przyszłości taniej używane lub na własny użytek coś stworzyć ;)
Ostatnio zmieniony 26 gru 2008, 01:23 przez bozenka, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Veridiana
Administrator
Posty: 3237
Rejestracja: 12 wrz 2008, 17:21
Lokalizacja: Czyżowice
Has thanked: 15 times
Been thanked: 60 times
Kontakt:

Re: [Kędzierzyn-Koźle] Spotkania graczy

Post autor: Veridiana »

jak mi sie coś bardzo spodoba to nie ma siły - od razu lecę kupować (lecę = dzwonię do Alka lub wstukuje adres sklepu internetowego). bo mam zwyczajną i nieopanowaną chcicę :twisted: i nic na to nie umiem poradzić :roll: i nie, w HT jeszcze nie graliśmy bo weekend był rozjechany, ale w tygodniu już powinno sie zebrać towarzystwo. miłego!
ODPOWIEDZ