Okiem początkującego... planszoholika

Informacje o stronach WWW nt. planszówek, adresy stron producentów, miłośników, linki do artykułów o grach planszowych w mediach, itp.
Awatar użytkownika
yosz
Posty: 6358
Rejestracja: 22 lut 2008, 22:51
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 193 times
Been thanked: 488 times
Kontakt:

Okiem początkującego... planszoholika

Post autor: yosz »

Na swoim blogu dodałem małą notkę o grach planszowych, może kogoś zainteresują moje wypociny i jak cała mania planszówkowa w moim (naszym) przypadku się zaczęła (w skrócie to przez ślub i draco :P (nie.. nie ślub z draco :P))

http://2-many.net/post/2008/06/Okiem-po ... x#continue

Przy okazji - jak w Waszym przypadku? Stopniowo czy nagle bo w coś u kogoś zagraliście? (nie liczę starych gier encore itd tylko sytuację bieżącą)
Ostatnio zmieniony 18 lip 2008, 06:30 przez yosz, łącznie zmieniany 3 razy.
ZnadPlanszy | YouTube
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
Awatar użytkownika
Squirrel
Posty: 414
Rejestracja: 07 wrz 2007, 16:42

Re: Okiem pozcątkującego... planszoholika

Post autor: Squirrel »

Nie licząc grania w dzieciństwie - na nowo zaczęło się przez... Trzewika i jego recenzje gier w Gwiezdnym Piracie :) -> trafne opisanie sprawiło, że jako pierwsze z "nowych" gier zagościły u mnie Cytadela i Shadows over Camelot.

(Wielkim przeżyciem było dla mnie zobaczenie Trzewika "na żywo" na ostatnim Pionku, choć przy spotkaniu zabrakło mi odwagi by wyznać jak bardzo wpłynął na moje zainteresowania, przynajmniej teraz napiszę: DZIEKUJĘ IGNACY!!! :) )
Awatar użytkownika
krwck
Posty: 66
Rejestracja: 12 sty 2008, 19:46
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Okiem pozcątkującego... planszoholika

Post autor: krwck »

Rozmawiałem jak zwykle z kumplem na Gadu w pracy i w którymś momencie powiedział, że akurat są u niego w pracy jakieś małe targi gier planszowych. Nie pamiętam już z jakiej okazji, ale dzięki tym targom kumpel dostał od swoich pracowników znalezioną tam przez nich grę. Wilki i owce. Sam też zerknął okiem na stoiska i wypatrzył Arkham Horror, a że kiedyś dość sporo grał w RPGa Zew Cthulhu, gra mocno przyciągnęła jego uwagę. Stwierdził, że kupuje. Podał mi kilka linków do recenzji, kilka linków do kilku sklepów i sprawa przycichła na jakiś miesiąc - dopóki nie pilnowaliśmy temu kumplowi mieszkania i do chwili później, kiedy to zagraliśmy z nim w Arkhama. Pilnując mieszkanie, stwierdziliśmy, że wyjmiemy sobie z szafy Wilki i Owce i spróbujemy. Było fajnie ale bez rewelacji. Zobaczyłem na pudełku logo Gry Roku i zainteresowało mnie jakim grom przyznaje się nagrody i skąd się one biorą - nic o żadnym zwartym środowisku samych planszówek, w odróżnieniu od RPGów i bitewniaków, nie słyszałem. No i właściwie wtedy się zaczęło. Stwierdziliśmy, że też chcemy mieć jakąś miłą małą grę w stylu Wilków i owiec. Wykorzystałem jeszcze raz podane przez kumpla linki, przeczytałem recenzje Arkhama, wpadłem na gry-planszowe.pl, potem na BGG, na którym chcąc nie chcąc musiałem się zarejestrować - żeby oglądać interesujące mnie obrazki w pełnych rozmiarach, potem wydrukowałem instrukcję do Arkhama, zanim jeszcze paczka ze sklepu przyszła do kumpla do domu, potem szukając gier dla siebie, zrobiłem dziewczynie prezentację z najciekawszymi wg mnie tytułami i obrazkami, następnie nie mogąc się doczekać wspólnej wyprawy do sklepu i zakupów, wydrukowałem Micropula i przetłumaczyłem instrukcję na polski... Itd. Itp.

Od czasu kiedy zarejestrowałem się na BGG, właśnie sprawdziłem, że było to 6 stycznia 2008, a nie tak jak myślałem - jakieś dwa miesiące temu, czytam to forum praktycznie codziennie, właśnie niedawno zamówiłem Świat Gier Planszowych, za jakiś czas, jak tylko ustabilizuje mi się sytuacja zawodowa, planuję wybrać się na spotkanie na PW, od dwóch ostatnich Pionków nie myślę o żadnym innym mieście w Polsce jako bardziej godnym zwiedzania niż Gliwice, na każdą okazję każdemu znajomemu kupuję coś przynajmniej trochę planszówkowego, na każde spotkanie w pubie biorę ze sobą przynajmniej Liar's Dice, a jeśli nie mamy planszówki albo w nią nie gramy, zastanawiam się czy nie moglibyśmy się może jednak spotykać w mniejszym gronie, bo jest za dużo ludzi na sensowną rozgrywkę w cokolwiek... :)

No ogólnie masakra, chyba się wkręciłem :)
krwck, czyt. karwacki :)
kolekcja
Awatar użytkownika
mst
Posty: 5767
Rejestracja: 25 wrz 2007, 10:42
Lokalizacja: gliwice
Been thanked: 3 times
Kontakt:

Re: Okiem pozcątkującego... planszoholika

Post autor: mst »

Na zeszloroczne Święta Wielkanocne kupilem synowi w Smyku Osadników z Catanu (od zawsze w coś gralem, a co roku pod choinką moja żona znajdowala jakąś grę - Scrabble, Pictionary, Make'n'brake, Milionerów :wink:, Rummikuba ale Osadnicy stali się naszą pierwszą nowoczesną planszówką). Później trafilem na stronę Klausa Teubera, a szukając w Internecie informacji gdzie kupić Elasund i dodatki do Osadników na stronę Rebela oraz do gliwickiego wątku forum Gry-planszowe. Zaowocowalo to zakupem na kolejne okazje, dla syna i żony: Niagary, Manhattanu, Villi Paletti, Książąt Florencji, Wsiąść do pociągu oraz Colloseum dla mnie (przed planszówkami to mennictwo starożytnego Rzymu bylo moim glownym hobby :) ) oraz pierwszą wizytą w Kredensie. Potem już bylo z górki: kolejne strony o planszówkach, kolejne zakupy, systematyczne wizyty w Kredensie i MDK'u na planszówkowych spotkaniach, pierwszy i kolejne Pionki, granie ze znajomymi, ciągle śledzenie rozmów na Forum, sluchanie Planszostacji, nagrywanie Stacji Kredens, a ostatnio obsesyjne myślenie o czym by tu napisać na blogu Games Fanatic :wink:
Zawsze gdy zauważysz, że jesteś po stronie większości zatrzymaj się i zastanów.
magazyn
bman
Posty: 184
Rejestracja: 10 lut 2008, 22:32
Lokalizacja: laziska

Re: Okiem pozcątkującego... planszoholika

Post autor: bman »

"planszówki? że co ? No proszę cię .TYlko mi nie mów ze gracie w warcaby od rana " :) Tak mniej wiecej wyglądała moja rozmowa z pewną znajomą jeszcze w grudniu zeszłego roku. W tej to rozmowie,dowiedziałem sie ze istnieją jeszcze inne gry prócz warcabów ,człowieku nie irytuj się itd :) Usłyszałem zaklęcie typu " zagraj w puerto rico , super jest ". Tym większe było moje zdziwienie, iż znajoma owa na codzien zajmuje sie przepowaznymi sprawami. " albo robi sobie ze mnei żarty , albo cos w tym musi być " Pomyślałem. I Faktycznie było :) Jak Kazdy normalny zgooglowany obywatel ,zasiadłem do kompa i trafiłem na REBEL :) Potem na forum gry planszowe , itd itd. Reszte już znacie, Jeżeli nie znaczy ze dawno temu zaczynaliście ;) Dodam jeszcze ze granie w planszówki, owocuje wieloma znajomościami z ludzmi przesympatycznymi.Każdy z miłym usmiechem obmyśla plan jakby cie zniszczyć:) W planszówki nie grająchyba żadni , ziomale, gangsta, kibole itd na szczęście :) Wyjątkiem jest traktowanie w Gliwickim EMDEKU pitch carem nowo upieczonych planszówkowiczów :mrgreen: Nie mneij atmosfera jest wyjątkowa :)
x
MsbS
Posty: 884
Rejestracja: 30 mar 2008, 17:34
Has thanked: 55 times
Been thanked: 73 times

Re: Okiem pozcątkującego... planszoholika

Post autor: MsbS »

Ech, zatem po kolei. W dzieciństwie jak chyba każdy pogrywałem w rozmaite klasyczne planszówki. A to Chińczyk, a to warcaby, skakanka (czyli warcabowa halma), reversi (vel Othello). U rodziców na półce stało kilka książek Lecha Pijanowskiego.
Potem - złoty czas, przełom lat 80. i 90. I "kultowy" (wtedy takiego słowa nie było) sklep. Najpierw jako księgarnia MAW, potem ISA (róg Emilii Plater i Wilczej, jeszcze wcześniej Wilcza w okolicach Poznańskiej). Labirynt Śmierci, Gwiezdny Kupiec (choć początkowo był dla mnie za trudny), potem wymarzona Magia i Miecz (dostałem pod choinkę). Obcy, Bogowie Wikingów, Odkrywcy Nowych Światów. Miniatury Sfery, Wampir, potem Battletech (kolejny obiekt westchnień i kolejny prezent - tym razem chyba na Dzień Dziecka). Później pojawiły się u mnie gry wojenne. Grunwald, Kircholm, Ardeny. Moja ulubiona była Kreta 1941, nigdy za to nie polubiłem Bzury i Tannenbergu.
Parę lat później próbowałem wejść w karcianki (Doom Troopera, jak tylko wyszedł w wersji PL), i RPGi (AD&D, Cyberpunk). Ale jakoś mnie to nie zachwyciło. W liceum mój zapał do gier przygasł. Stałem się planszówkowiczem "przyczajonym". Męczyłem natomiast rozmaite strategie i RPGi komputerowe. Might & Magic (4+5), Ultima, Baldur's Gate, UFO, Transport Tycoon i wiele innych.
Jakieś 10 lat później zacząłem pracę jako trybik machiny korporacyjnej. Na jakiś wyjazd/piknik formowy jeden ze starszych kolegów (zresztą zapalony Magicowiec) zabrał Fluxxa i Gilotynę. To było dla mie coś zupełnie nowego - wspaniały sposób na spędzenie czasu i świetna zabawa (zwłaszcza w piknikowym "nastroju"). Wspólnie z paroma kolegami zrobiliśmy zamówienie w sklepie internetowym. Fluxx, Gilotyna, ja dorzuciłem sobie jeszcze "Chrononauts". Trochę w ciemno, ale świetnie zrobiłem - Chrononauci bardzo spodobali się mnie, mojej dziewczynie (obecnej Małżonce :)) i znajomym, z którymi się w miarę regularnie spotykaliśmy. Potem do kolekcji dorzuciliśmy Scrabble, Monopoly, Trivial Pursuit. I ze sporą regularnością zaczęliśmy grać.
Na ostatnią gwiazdkę dostałem Blokusa, ale jakoś mnie to specjalnie nie ucieszyło. Dopóki nie zagraliśmy w czwórkę - rewelacja! Później kilka miesięcy temu przeglądając Internet trafiłem na Rebela (zauważyłem, że mają Gilotynę). I zamówiłem sobie Mag Blasta, San Juan i Machinę. Jednocześnie znajomy kupił sobie Ticketa: Marklin. I prawie co weekend zaczęliśmy pogrywać. Całkowicie niezobowiązująco, towarzysko, przy winku i jedzeniu. Jednocześnie zacząłem "urabiać" Małżonkę. Kupiłem Hive'a (bardzo go polubiła), pożyczyłem Zaginione Miasta (też jej podpasowały). I czasami wieczorkiem siadamy sobie do stołu w dwójkę i gramy. Nie tak często, jak byśmy chcieli, bo czasu mało... A w kolejce do "przetestowania" czeka Jambo, Cold War i Mystery Rummy: Al Capone.
Awatar użytkownika
MichalStajszczak
Posty: 9469
Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 508 times
Been thanked: 1447 times
Kontakt:

Re: Okiem pozcątkującego... planszoholika

Post autor: MichalStajszczak »

MsbS napisał:
I "kultowy" (wtedy takiego słowa nie było) sklep. Najpierw jako księgarnia MAW, potem ISA (róg Emilii Plater i Wilczej,
Nie ISA (to importer karcianek) tylko Księgarnia "U Izy"
MsbS
Posty: 884
Rejestracja: 30 mar 2008, 17:34
Has thanked: 55 times
Been thanked: 73 times

Re: Okiem pozcątkującego... planszoholika

Post autor: MsbS »

MichalStajszczak pisze:MsbS napisał:
I "kultowy" (wtedy takiego słowa nie było) sklep. Najpierw jako księgarnia MAW, potem ISA (róg Emilii Plater i Wilczej,
Nie ISA (to importer karcianek) tylko Księgarnia "U Izy"
Słusznie Waść wypunktowałeś, mea culpa... Oczywiście - "U Izy". Z tego co pamiętam najpierw gry sprzedawane były na górze (zza lady), a potem - w piwnicy. Zawsze było tłoczno, kwitł handel wymienny, rozmowy merytoryczne ("Mój nefaryta rozwali Twojego inkwizytora jedną ręką"). Ech, łezka się w oku kręci :)
Awatar użytkownika
Vilk
Posty: 223
Rejestracja: 10 cze 2007, 16:55
Lokalizacja: Kraków

Re: Okiem pozcątkującego... planszoholika

Post autor: Vilk »

"U Izy"...
Do dziś czuję w nogach oczekiwanie w czterdziestoosobowej kolejce za "Wojną o Pierścień" :D
Awatar użytkownika
siepu
Posty: 1193
Rejestracja: 14 gru 2007, 22:10
Lokalizacja: Olecko / Warszawa
Has thanked: 259 times
Been thanked: 295 times

Re: Okiem pozcątkującego... planszoholika

Post autor: siepu »

Hmm, nie wiem czy w ogóle mam prawo się tu wypowiadać, gdyż nie czuję się planszomaniakiem. Gry wszelakie lubiłem od zawsze - wiadomo, szachy i warcaby z ojcem od małości, potem kumpel z sąsiedztwa wpadł z Magicznym Mieczem. Wpadłem od razu i swój egzemplarz wraz z dodatkami gdzieś przechowuję do dzisiaj. Później przerzuciłem się na erpegi, gry komputerowe itd. Aż tu w wieku lat 12 poznałem Magica, którego pokochałem. No i zaczęły się karcianki - wszystkie oprócz Magica przeminęły z wiatrem, bo MtG to dla mnie one game to rule them all. Jest tylko pewien problem: pochodzę z małej miejscowości, więc nie narzekałem zbytnio, że nie mam z kim grać, ale myślałem sobie, że pojadę na studia to dopiero się zacznie. A tu zonk, bo warszawska scena magicowa istnieje głównie w Łodzi :/ Chodzę więc sobie na pre raz na trzy miesiące, a poza tym gram po sieci. Lecz moja chęć grania nie umarła, więc poszukałem czegoś w zastępstwie. No i planszówki podpasowały idealnie :) Podstawowe potrzeby są zaspokojone, czas miło leci, dochodzą jeszcze nowi znajomi i jest git. Idealne do czekania na reaktywację piątkowych turnieji :P Choć przyznać muszę, że wciągnąłem się dość mocno i nawet parę gier jakichś sobie kupiłem (jak tylko wypatrzę okazję, działam), planuję we wrześniu w końcu pojechać na Pionka, ale do maniaka wciąż sporo mi brakuje.
Awatar użytkownika
westwood
Posty: 432
Rejestracja: 04 gru 2007, 02:45
Lokalizacja: Kraków

Re: Okiem pozcątkującego... planszoholika

Post autor: westwood »

Ale wątek się utworzył. Brakuje jeszcze tekstów typu: "Pierwszy raz zagrałem z ciekawości. Kolega mówił, ze będzie fajna zabawa. Przekonywał mnie, ze będę mógł z tym skończyć kiedy tylko zechcę..." :wink:
Skoro zacząłem, to teraz pewnie kolei na mnie. Nie będę oryginalny, bo nie wyróżniam się spośród innych polskich graczy w okolicach 3. krzyżyka. Najpierw oczywiście były gry typu Makao. Potem gry Encore i Sfery. Następnie RPG + 1 karcianka kolekcjonerska. Potem juz tylko RPG. A potem zacząłem się dowiadywać o istnieniu "nowoczesnych planszówek" (m.in. ze wspomnianego GP). W końcu nie wytrzymałem i kupiłem Cytadelę. Okazało się, że moi znajomi zdążyli się zainteresować tematem, więc nie musiałem ich namawiać. :) Wreszcie trafiłem na spotkania. Potem było coraz gorzej. Podjąłem postanowienie, że kupuję tylko 1 grę na miesiąc - postanowienie poszło sie paść. Pojechałem na Pionka...
OK. teraz czekam na temat: "Jakiej muzyki słuchacie" :P
Awatar użytkownika
piechotak
Posty: 399
Rejestracja: 17 gru 2007, 21:56
Lokalizacja: Białystok
Has thanked: 19 times
Been thanked: 24 times

Re: Okiem pozcątkującego... planszoholika

Post autor: piechotak »

To i ja dorzucę swoje trzy grosze:
Jakieś rok temu znajomi kupili Shadows over Camelot. Pojechałem z dziewczyną, zagraliśmy we czwórkę dwie partie - obie przegrane, no i zaczęło się. Strona gry-planszowe.pl, rebel, BGG, potem gamesfanatics, i duuużo czytania recenzji i opinii o grach. Potem był wyjazd do USA, gdzie kupiłem sobie Fury of Dracula i Fire&Axe (oczywiście skuszony świetnym wykonaniem obu gier). FoD okazała się fajną grą z klimatem, Fire&Axe grą raczej przeciętną, ale za to jak się ona prezentuje :twisted: A potem posypało się: Cytadela, Filary Ziemi, Wysokie Napięcie, ostatnio Caylus. Oprócz tego masa planszówek ściągniętych w wersji na PC, a nawet na komórkę (Osdnicy z Catanu).
Nie wspominam już o całej masie gier jaką miałem w podstawówce (MiM, Przekleństwo Mumii, Wojna o Pierścień, Komandosi, Magiczna Siódemka, Fokus czy Dreszcz).
Planszówki to choroba, w dodatku zakaźna - ale ja tak bardzo lubię czuć się chory :D
Awatar użytkownika
yosz
Posty: 6358
Rejestracja: 22 lut 2008, 22:51
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 193 times
Been thanked: 488 times
Kontakt:

Re: Okiem pozcątkującego... planszoholika

Post autor: yosz »

westwood pisze:Podjąłem postanowienie, że kupuję tylko 1 grę na miesiąc - postanowienie poszło sie paść.
Skąd ja to znam :lol: Kontyuujcie, kontynuujcie - najważniejsze to nie czuć się odosobnionym w chorobie. Nawet jeżeli niektórzy mają tylko "planszówkowy katar" (mówię o siepu... uważaj bo może być tylko gorzej ;) )
ZnadPlanszy | YouTube
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
Awatar użytkownika
siepu
Posty: 1193
Rejestracja: 14 gru 2007, 22:10
Lokalizacja: Olecko / Warszawa
Has thanked: 259 times
Been thanked: 295 times

Re: Okiem pozcątkującego... planszoholika

Post autor: siepu »

Gorzej nie będzie, mam za duże doświadczenie w tym biznesie i za dużo innych wydatków :) Choć fakt, kasy na to idzie nieco zbyt dużo.
Awatar użytkownika
tomruss2
Posty: 26
Rejestracja: 25 lip 2006, 13:04
Lokalizacja: Kraków

Re: Okiem pozcątkującego... planszoholika

Post autor: tomruss2 »

A u mnie było troche inaczej.
jakies 2 - 3 lata temu kumpel zabrał na wyjazd w Alpy Ryzyko Star Wars. Ciupalismy w to jak nakręceni przez tydzień, ku niezadowoleniu naszych kobiet. Jaka to na dłuższą metę nudna gra sami wiecie, ale udało nam się ja urozmaicić dodając nowe elementy - bonusy uprawniające do większego spożycia ;).
Kiedy po powrocie, granie w ryzyko nam się znudziło postanowiliśmy poszukac czegos o znacznie mniejszej losowości. I tak kupilismy na spolke w pieciu chlopa GoTa, ktory okazal sie strzalem w dziesiatke. Potem juz poszlo, gierka za gierka i kolejne osoby wciagane do planszowkowego hobby. A GoT wciaz pozostaje moja ulubiona i najlepsza gra w mojej kolekcji.
Szukam fajnych gier imprezowo-towarzyskich na 6+ osób
Awatar użytkownika
Klos
Posty: 1065
Rejestracja: 29 wrz 2007, 22:28
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 1 time

Re: Okiem pozcątkującego... planszoholika

Post autor: Klos »

No skoro taki fajny watek, to i ja opowiem... nie bede ukrywal, ze mlodosc spedzilem glownie na grach Sfery i Encore. Magia i Miecz, Transit, Monopolly, tysiac, makao - wszystkie sposoby aby wspolnie z bratek i kolegami pograc byly dobre :D No i niesamowicie fajne :D

Potem nastal okres doroslosci i gry poszly w odstawke. No nie bede przeciez sie tym juz bawil... (z obawy przed linczem nie powiem co sie z nimi stalo gdy jakies 2 lata temu robilem porzadki w szafie).... a potem zaczely sie wspomnienia sentymentalne! Z kolegami zaczelismy wspominac ulubione gry, czas gdy spedzalismy godziny na graniu w M&M. No i zaczelismy sie umawiac na powrot do korzei - czyli odkurzenie starych dobrych tytulow :D Umawialismy sie tak ponad rok i nic z tego nie wychodzilo... az w koncu, pewnego dnia... kolega sie ozenil, kupil mieszkanie,w mieszkaniu mial duzy stol.... i malzonka wyjechala na weekend :D Tak wiec na stole wyladowala M&M, kolega jak sie okazalo mial Batmana i Obcego (!!!!), inny kolega przyniosl Gwiezdnego Kupca.... !!! Ehh... zalapalismy bakcyla :D 6 miesiecy w miare regularnego grania co 3 tygodnie w milej (szowinistycznej) meskiej atmosferze = sama przyjemnosc :D

Wtedy zaczalem przegladac allegro w poszukiwaniu tych wlasnie pieknych gier aby odnowic kolekcje. I zobaczylem, ze gier just duzo. I sa nowe... google you friend i znalazlem Rebela, forum, BBG, informacje o Oku i Smoczym Gniezdzie... Potem znalazlem notatke o Gryfie, a ze w miare blisko, to do niego podskoczylem... i mnie zabilo... grygrygrygrygry i gry :D Jedyne co wtedy zakupilem to zauwazone wlasnie Swiaty Gier Planszowych. A gdy wyszedlem ze sklepu, to wpadlem przypadkiem na kolege u ktorego gralismy... zona przyszla buty kupic a on stal przed witryna i podziwial gry :D
Od slowa do slowa umowilismy sie ze musimy dalej w cos pograc!! Ja juz postanowilem, ze bede kupowal!! Wiedzialem nawet co!! (jako umysl analityczny przeanalizowalem cale BGG i znalazlem TO CO CHCE MIEC). Mniej wiecej w tym samym czasie okazalo sie, ze kolega z pracy organizuje wypady po pracy na piwko i granie w karty... W Chez Geeka zeby byc konkrtenym. No i jak sie dolaczylem, to tak mi zostalo :D Potem kolega robil zamowienie ze stanow, wiec sie dolaczylismy w pracy. No i w mojej kolekcji pojawil sie Chez Geek i kilka innych mniejszych karciano / planszowek. Z planszowek pelna geba pierwsze do mnie przybyly World of Warcraft i BattleLore.... Potem kolejne gry... figurki (Marvel Heroes i Descent) i fantasy (Ronebound i Dungeoneer) - oto co tygrysy lubia najbardziej...

Potem w koncu odwazylem sie wpasc do Smoczego Gniazda. Jak sie okazalo odbilem sie od zamknietych drzwi biblioteki. Na szczescie byla karta z telefonem i Andre powiedzial,, ze siedza w Paradoxie. 30 minut szukania i znalazlem :D a Andre wlasnie wyciagal Shadows Over Camelot. Dwie partyjki i sie wciagnalem. KOlejne zakupy, regulane wizyty, poznawanie nowych osob (Lim-Dul, to dzieki Tobie moje uczucie do nowych, pieknych gier w ktore gra sie raz zaraz po zakupie i odklada na polke, bo ma sie kolejne 200 gier do przetestowania rozkwitlo!), sporadyczne wizyty w OKU, zeby zobaczyc jak duze jest to grono, odkrycie Wargammera i kolejne zakupy... No i do tego regularne spotkania ze znajomymi, zarazanie ich kolejnymi grami :-) Doszlo do tego, ze w pracy w trakcie przerwy obiadowej wyciagam jakas gre planszowa (glownie Kingdoms) albo karciana (Fasolki) i gramy :-) W miare regularnie spotykamy sie po pracy i racze znajomych partyjka Chez Geeka i czegos nowego... Niedlugo planuje zostac siewca epidemi, a w zasadzie Pandemi ;-) Ciekawe jak mi wyjdzie :D

I tak juz sie to ciagnie od 1,5 roku... moja kolekcja ciagle rosnie, ale trzeba sie ograniczyc (mowi czlowiek, ktory wlasnie zamowil 10 tytulow). Robie pierwsze duze wietrzenie szafy, odsprzedaje gry lub daje je wrecz znajomym w prezencie :-) Niech sie tez wciagaja :D Przyszla malzonka jeszcze w gry nie wciagnieta, ale nadejdzie i jej czas!! Skoro mnie dopadlo to i ja dopadnie :D Zwlaszcza, ze wszyscy wiemy jaka to fajna i zarazliwa choroba ;-)
ODPOWIEDZ