Ja brzoza ja brzoza jak mnie słyszysz
Moje trzy grosze, zwane inaczej raportem mniejszości:
Impreza była przefantastyczna. Beacie i Krzyśkowi udało się znowu (bo nie zapominajcie, że Instytut we Wrocku gdzie była Gratislavia to też ich zasługa) znaleźć kapitalne miejsce na spotkanie dla nas, maniaków. Sala robiła piorunujące wrażenie. Ciężkie stoły, wysokie krzesła, dywany na podłodze, piękne zdobne arrasy, rząd tronów na podeście... Po prostu cudo.
Spotkanie przebiegało cudownie. Pierwszy raz byłem na takim zlocie z córką (10 lat), bawiliśmy się świetnie - czasami razem czasami osobno. Graliśmy przede wszystkim w gry lekkie - karcianki, turlanki, maniki (Kinia po raz kolejny pokazała, że nikt jej nie podskoczy), karaluchową sałatkę i tym podobne. Taki miałem zresztą plan - nie nastawiałem się na poznawanie nowych dużych tytułów, więc zrealizowałem go w 100% . Do tego spotkania ze starymi znajomymi, wylewne powitania, radosne pogaduszki... dla "odciętego od świata" to piękne chwile.
Organizacja stała na najwyższym poziomie, Beatka i Krzyś chyba w nic nie zagrali - cały czas chodzili, zagadywli, pomagali, dawali klucze, odbierali klucze, rozdawali nagrody, organizowali konkursy ... Szok że tyle rzeczy można zrobić w 2 osoby. Do tego kilka razy w ciągu tych 2 dni zawstydzali mnie ogłaszając przez radiowęzeł wszem i wobec że "ten siwy zarośnięty w okularach i pomiętej pomarańczowej wczorajszej (nieprawda, miałem 2 identyczne!) koszulce to nasz coś tam coś tam"
Podziękowania należą się więc przede wszystkim Beacie i Krzysiowi. Stworzyliście coś wyjątkowego i pięknego. Na dodatek w tak niepojęty i elegancki sposób, że z boku wydawało się, że to wszystko zrobiło się i zadziałało "samo"!
Z mojej strony kłaniam się w pas:
Skannie i Macikie - za przygarnięcie nas na nockę, pysznego murzynka i tradycyjnie fantastycznie spędzoną każdą chwilę;
Grzechowi - za partyjkę AoE, 2-dniowe nieustanne mijanie się w sali i przekomarzanie się na temat wyższości cosmic encountera nad diamonds club;
Salou - za zaraźliwy wieczny optymizm, który ładuje mi zawsze akumulatorki "do pełna" i miękkie serce przy negocjajach handlowych;
Klemie - Ty wiesz za co a dodatkowo za prawdziwe przejęcie się naszym nieszczęściem i pomoc w poszukiwaniach
Stokrotce i boskiolowi (bo chyba nie boskiemuolo
) za spędzenie większej części brzeskiego czasu wspólnie i za pokazanie gry o absurdalnym i niemożliwym do zapamiętania tytule (swoją drogą dobrze że Stokrotka nie studiuje starocerkiewnosłowiańskiego)
Na koniec 2 rzeczy, którymi muszę się z Wami podzielić.
1. Faktycznie, częśc osób kompletnie nie radziła sobie z - nazwijmy to - "kulturą obchodzenia się z planszówkami". Wiele znalezionych na podłodze części to tylko jeden z przykładów. Pudełko naszego prawa dżungli zostało dosłownie zmasakrowane, a woreczek znaleźliśmy przed samym wyjazdem w całkowicie innym miejscu niż grę. Pobieżne przejrzenie gier po powrocie ujawniło fakt, że w kilku pudłach elementy były powyciągane z woreczków (czy raczej - nie powkładane do woreczków po zakończonych rozgrywkach) i walały się na dnie pudeł. Koszulki na kartach dominiona mam tak zmasakrowane, że
2. Druga sprawa jest dużo bardziej poważna. Otóż po raz pierwszy na naszych spotkaniach zdarzyła się kradzież. Moja córka zostawiła na jednym z krzeseł swoją torebkę. Po godzinie-dwóch torebka zginęła. Niestety, poszukiwania jej nie dały żadnego rezultatu, a telefon który był w środku (naładowany oczywiście) nie zgłaszał się przy dzwonieniu na jego numer. Beatka ogłaszała przez mikrofon fakt zaginięcia torebki, przeszukaliśmy wielokrotnie wszystkie miejsca gdzie mogłaby być, niestety nic z tego. Oczywistym jest, że Kinia ponosi dużą część winy, bo nie powinna jej zostawiać bez opieki. Jednak sam fakt takiego zdarzenia jest znakiem, że czasy zamkniętych spotkań w gronie dobrych znajomych kończą się bezpowrotnie. Nie zostawiajcie już aparatów, kamer, toreb i innych rzeczy przy stoliku. Nie tylko my pojawiamy się na tych spotkaniach.
Beatko, Krzysiu. To oczywiście nie Wy ponosicie za to winę. Nie mamy najmniejszych pretensji ani żalu o to. Zachowaliście się pięknie, osłodziliście nam te smutne chwile i dzięki Wam Kinia z godnością przeżyła tę poważną dla niej stratę i ciężką naukę
Jeszcze raz, bardzo bardzo Wam dziękujemy
Jak to miło móc napisać coś innego niż tylko "kto chce plakietkę, kto chce plakietkę, zgłaszajcie się bo zamykamy budkę"...