FYI na pytania o zasady gier mamy oddzielne tematy. Dla DbD będzie to:
viewtopic.php?t=78733
Dorzucę też informację do pierwszego posta.
FYI na pytania o zasady gier mamy oddzielne tematy. Dla DbD będzie to:
Wypytywałem twórców kilkukrotnie (zresztą nie tylko ja). Nie ma na to żadnych oficjalnych planów.
Standard przy grach L99. Większość portfolio jest nie dość że dla geeków, to dla geeków millenialsow i genZ regularnie grających w gry komputerowe czy na konsoli tak jak na przykład Exceed czy BattleCON celujący w fanów Tekkena, Guilty Geara lub Bullet dla fanów Touhou, Ikarugi i tym podobnych etc. Dodatkowo całe Indines jako uniwersum też nie jest jakoś mocno zachęcające, bo żeby się w tym połapać to wypadałoby jeszcze zagrać w Empyreal i Argenta. Dodać do tego słaby marketing i bardzo niszowy target wspomniany wyżej i mamy typowy release tego wydawnictwa, jednak dziwi że Behaviour poskąpił kasy na promo biorąc pod uwagę ile zarabiają dziennie z chapterów, battlepassa czy skinów i znaną licencję.
Trochę dziwne myślenie prawdę powiedziawszy. Już pomijam to, że w oryginale perki zmieniają się dość regularnie i to co jest meta w jednym patchu, w następnym może być do kitu. Gra planszowa to coś całkiem innego niż gra komputerowa i o ile jestem w stanie zrozumieć, że ktoś jest zawiedziony nieobecnością w podstawce ulubionych postaci (sam najbardziej lubię Davida a moja żona niemal zawsze gra Kate- oboje są tylko w wersji deluxe), to już przywiązanie do perków jest dla mnie dziwne. W planszówce działają zupełnie inaczej niż w oryginale i wiele z nich jest sensowych. Sam Core box jest całkiem nieźle przemyślany i zapewnia długie godziny grania bez odczucia, że to wybrakowany produkt. Deluxe daje tak naprawdę więcej tego samego.Qardasowsky pisze: ↑22 lip 2023, 11:40Co do samej gry, sam grałem ponad 300 godzin i mam kilkunastu znajomych którzy grają bądź grali regularnie w DbD i mają łacznie pewnie z kilka tysięcy spokojnie. Jednak powiedzmy sobie szczerze, podstawowy roster jest cienki niesamowicie jak ktoś grał w komputerowy odpowiednik pomijając Nurse i jak zobaczyliśmy że wszystko co najlepsze jest w exclusivie z Kicka to powiedzieliśmy pas. Jeśli nie będzie dodatkowych boxów po kampanii to też się mocno zdziwię, bo cały czas wychodzą nowe chaptery, nie mówię tutaj nawet o licencjonowanych bo o nich nawet nie myślę tylko o postaciach wymyślonych przez BHVR. Więc tutaj też jest ta bariera dla graczy geeków, którzy nie są zbytnio zainteresowani graniem najnudniejszymi postaciami w całej grze która ma ich łącznie około 50 odliczając te na licencjach. To równa też się temu że nie ma mnóstwa ciekawych perków, które w oryginalnej grze były meta i gamechangerami przez całe miesiące. Jak ktoś grał w oryginał i widzi że nie ma Dead Harda, Windows of Opportunity, Head On, Deliverance (które są w exclusivie z kicka) itp. to jednak też ma to wpływ na zakup, skoro nie może sobie odwzorować swojego optymalnego buildu z gry. Nie mówię nawet o absolutnych legendarnych perkach takich jak Borrowed Time czy Deceisive Strike, które są przypisane do postaci na IP, których pewnie nigdy nie zobaczymy. Jak jakimś cudem uda się dorwać pełną wersję to chętnie zakupię i podziele się wrażeniami ze znajomymi graczami, natomiast sama podstawka to pass i wydaje mi się że pomyślała tak spora część graczy.
Kwestia osobista. Mi najlepiej gra się w 3 osoby, tury są szybkie, dochodzi dodatkowy element zarządzania kartami u ocalałych i nikt się nie nudzi kiedy jego postać wisi na haku.
Gameplay z 51. stanu w ich wykonaniu również był... mało udany.
Zgadzam się, to raczej nie jest tak, że o grze cicho bo fani pierwowzoru by poszli tylko w pełną zawartość. Ja w ogóle wątpię w to, że jakiś znaczny odsetek kupujących planszówkę jest tożsamy z grupą fanów gier wideo. Osobiście w ogóle nie grałem w oryginalny tytuł na kompie, w ogóle mi to lata czy tam są/nie ma jakichś postaci. Sama podstawka w ogóle nie pozostawia wrażenia pustki, no jedyne co to tych haków z deluxe żal...lunatykuku pisze: ↑22 lip 2023, 13:26 Trochę dziwne myślenie prawdę powiedziawszy. Już pomijam to, że w oryginale perki zmieniają się dość regularnie i to co jest meta w jednym patchu, w następnym może być do kitu. Gra planszowa to coś całkiem innego niż gra komputerowa i o ile jestem w stanie zrozumieć, że ktoś jest zawiedziony nieobecnością w podstawce ulubionych postaci (sam najbardziej lubię Davida a moja żona niemal zawsze gra Kate- oboje są tylko w wersji deluxe), to już przywiązanie do perków jest dla mnie dziwne. W planszówce działają zupełnie inaczej niż w oryginale i wiele z nich jest sensowych. Sam Core box jest całkiem nieźle przemyślany i zapewnia długie godziny grania bez odczucia, że to wybrakowany produkt.
Grywałem trochę w wersję komputerową, nigdy nie byłem mistrzem, ale sporo rzeczy kojarzę. Osobiście nie odczuwam sentymentu do tych postaci. Patrzę po prostu na umiejętności, a te zostały całkiem nieźle dopasowane do realiów planszówkowych. Są postaci, które lubię bardziej niż inne, ale nie ma żadnej której bym nie lubił, zarówno w wersji zwykłej jak i KSowej. Co ciekawe, dopiero w planszowej adaptacji polubiłem bycie zabójcą, w komputerowym pierwowzorze ani trochę mi się to nie podobało. I muszę przyznać, że tutaj wersja KSowa błyszczy najmocniej, bo tych dodatkowych dziesięciu zabójców robi robotę. Choć od marca na spotkaniach grywałem w podstawkę i wciąż gra dostarczała mnóstwo emocji. Ogółem uważam że core box jest dobrą grą, kwestia dobrania odpowiedniej ekipy.pcyzm pisze: ↑23 lip 2023, 22:45Zgadzam się, to raczej nie jest tak, że o grze cicho bo fani pierwowzoru by poszli tylko w pełną zawartość. Ja w ogóle wątpię w to, że jakiś znaczny odsetek kupujących planszówkę jest tożsamy z grupą fanów gier wideo. Osobiście w ogóle nie grałem w oryginalny tytuł na kompie, w ogóle mi to lata czy tam są/nie ma jakichś postaci. Sama podstawka w ogóle nie pozostawia wrażenia pustki, no jedyne co to tych haków z deluxe żal...lunatykuku pisze: ↑22 lip 2023, 13:26 Trochę dziwne myślenie prawdę powiedziawszy. Już pomijam to, że w oryginale perki zmieniają się dość regularnie i to co jest meta w jednym patchu, w następnym może być do kitu. Gra planszowa to coś całkiem innego niż gra komputerowa i o ile jestem w stanie zrozumieć, że ktoś jest zawiedziony nieobecnością w podstawce ulubionych postaci (sam najbardziej lubię Davida a moja żona niemal zawsze gra Kate- oboje są tylko w wersji deluxe), to już przywiązanie do perków jest dla mnie dziwne. W planszówce działają zupełnie inaczej niż w oryginale i wiele z nich jest sensowych. Sam Core box jest całkiem nieźle przemyślany i zapewnia długie godziny grania bez odczucia, że to wybrakowany produkt.
Tego się nie da oglądać...
A tego to nie widziałem, muszę nadrobić. Być może uda mi się ogarnąć z nim rozgrywkę w wersję KSowąlunatykuku pisze: ↑23 lip 2023, 14:50 Gorszy jest filmik Portalu z Trzewiczkiem, obejrzałem kawałek i stwierdziłem, że on chyba do końca nie ogarnia czym jest i na czym polega gra
W obu materiałach twórcami są bardzo doświadczeni gracze, na obu słychać, że gra jest prosta. Ja rozumiem, że to nie są wyżyny BGG pod kątem wagi, ale kurde, jakby te zasady były takie proste to by się chyba takie "stare wygi" nie wyłożyły?
Zasady w rzeczy samej są proste, ale z jakiegoś powodu gracze lubią nadinterpretować to, co mają przed sobą. Z tego, co rozumiem, w jednym momencie zabójca przeczytał sobie coś, co było tylko wskazówką dla gracza i potraktował to jako zdolność swojej postaci. No jak... Tu nie chodzi o doświadczenie, czy o trudną mechanikę. Działanie planszetek jest wytłumaczone w instrukcji, no ale kto by to czytał..
Możesz się wyłożyć na najprostszym zadaniu, jeśli je zlekceważysz. Żeby nagrać wartościowy gameplay, trzeba zagrać w grę na tyle dużo razy, żeby na materiale robić to płynnie. Jasne, czasem można się zamotać w zasadach bo akurat pojawi się wyjątek, ale jeśli ktoś wykłada się na podstawach reguł, to jest to bardzo słabe.
Mały update.. wypełniałem ankietę studia L99, którą rozsyłają właśnie ludziom którzy wsparli projekt. Pojawia się tam pytanie czy jest zainteresowanie nową zawartością do Dead By Daylight. Wnioskuję po tym, że coś się pojawi, ale co dokładnie.. można wróżyć.
Da się, polega to na tym że tasuje się dwa komplety kart ruchu i dobiera 4. Z tych czterech zagrywasz jedną dla pierwszego ocalałego (w kolejności wykonywania ruchów w danej rundzie). Dobierasz kartę, masz znowu 4 do zagrania dla drugiego ocalałego. Znów dobierasz i zagrywasz, aż masz zagrane karty dla wszystkich czterech postaci. Raz zagranej karty nie można już zmienić.
W oryginale granie jako survivor jest straszne co najwyżej na początku, po kilkunastu meczach tak naprawdę jeśli jesteś czujny i potrafisz się rozglądać to nawet tzw. Stealth killerzy nie robią większego wrażenia.Mevlex pisze: ↑05 sie 2023, 20:03 Tak jak przedmówca jestem dopiero po dwóch rozgrywkach i póki co nie mam mieszane zdanie o tej grze.
Głównym moim zarzutem jest chyba to, że gra planszowa odwraca do góry nogami to jak wyglądał oryginał. W oryginale wszak grając ocalałym faktycznie czuje się to zagrożenie ze strony zabójcy, trzeba kombinować co robić, żeby go przechytrzyć, zabójca jest ewidentnie silniejszy (w końcu to on jest jakimś koksem). W planszówce to raczej zabójca musi kminić, jak tu nie dopuścić do wygranej ocalałych. Jak ich wykiwać. W miarę upływu gry ten poziom rozkminy u zabójcy rośnie przez co się patrzy na gościa, który wciela się w rolę jakiegoś napakowanego psychopaty, a ostatecznie niewiele może zrobić.
Dwukrotnie grałem ocalałym. Zagrożenia ze strony zabójcy nie czuliśmy. Zawsze byliśmy w stanie jakoś mu popsuć to co chciał zrobić. A jak on nam jakoś przeszkadzał, (nawet powiesił kogoś na hak), to zaraz w innym miejscu naprawiany był generator. W konsekwencji koledzy grający zabójcami (zmieniliśmy się rolami po jednej partii) byli fest zirytowani, bo cokolwiek by nie zrobili- ocalali i tak dali radę naprawić generatory i otworzyć bramę. Nie wiem czy to kwestia nieumiejętności grania zabójcą, czy ocalali faktycznie mają łatwiej.
Trochę groteskowo wyglądało to jak misternie utkany plan zabójcy był niweczony przez paletę.
Wrażenia nasze były takie, że wygrać zabójcą jest zdecydowanie ciężej.
Grając ocalałymi bawiliśmy się super. Zabójca ciągle klął.
Gra jest raczej prosta w nauce i przez to można w nią zagrać razem z osobami niegrającymi. Przez to jednak, że temat jest bardzo specyficzny raczej nie będę do niej siadał z rodziną :p No a koledzy geekowie, którzy grali na PC czy konsolach w DBD bardziej ogarniają planszówki przez co wolę do grania z nimi wyciągnąć chociażby Nemesisa.
Granie zabójcą rzeczywiście jest skomplikowane, trzeba to ćwiczyć. W dodatku czasem po prostu ocalali mają niesamowite szczęście w odkrywaniu żetonów, zgraniu umiejętności i rzutach kośćmi. Grałem ze znajomymi partię w sobotę (1v2), pod koniec drugiej rundy mieli zrobione WSZYSTKIE generatory, ciągle rzucali wielkie sukcesy. Ja z ledwością ich mogłem zranić. Takie przypadki się po prostu zdarzają, ot, prawa gier losowych.Mevlex pisze: ↑05 sie 2023, 20:03 Tak jak przedmówca jestem dopiero po dwóch rozgrywkach i póki co nie mam mieszane zdanie o tej grze.
Głównym moim zarzutem jest chyba to, że gra planszowa odwraca do góry nogami to jak wyglądał oryginał. W oryginale wszak grając ocalałym faktycznie czuje się to zagrożenie ze strony zabójcy, trzeba kombinować co robić, żeby go przechytrzyć, zabójca jest ewidentnie silniejszy (w końcu to on jest jakimś koksem). W planszówce to raczej zabójca musi kminić, jak tu nie dopuścić do wygranej ocalałych. Jak ich wykiwać. W miarę upływu gry ten poziom rozkminy u zabójcy rośnie przez co się patrzy na gościa, który wciela się w rolę jakiegoś napakowanego psychopaty, a ostatecznie niewiele może zrobić.
Dwukrotnie grałem ocalałym. Zagrożenia ze strony zabójcy nie czuliśmy. Zawsze byliśmy w stanie jakoś mu popsuć to co chciał zrobić. A jak on nam jakoś przeszkadzał, (nawet powiesił kogoś na hak), to zaraz w innym miejscu naprawiany był generator. W konsekwencji koledzy grający zabójcami (zmieniliśmy się rolami po jednej partii) byli fest zirytowani, bo cokolwiek by nie zrobili- ocalali i tak dali radę naprawić generatory i otworzyć bramę. Nie wiem czy to kwestia nieumiejętności grania zabójcą, czy ocalali faktycznie mają łatwiej.
Trochę groteskowo wyglądało to jak misternie utkany plan zabójcy był niweczony przez paletę.
Wrażenia nasze były takie, że wygrać zabójcą jest zdecydowanie ciężej.
Grając ocalałymi bawiliśmy się super. Zabójca ciągle klął.
Gra jest raczej prosta w nauce i przez to można w nią zagrać razem z osobami niegrającymi. Przez to jednak, że temat jest bardzo specyficzny raczej nie będę do niej siadał z rodziną :p No a koledzy geekowie, którzy grali na PC czy konsolach w DBD bardziej ogarniają planszówki przez co wolę do grania z nimi wyciągnąć chociażby Nemesisa.